Życzę każdemu takiego pomieszania w głowie w którym dowie się o istnieniu Stwórcy naszej duszy, miłosiernym Bogu Ojcu...nieskończenie czułym i opiekuńczym jak najlepsza matka dla dzieciątka.

    Moje serce jest napełnione Jego Obecnością...nawet w czasie snu. Niech Jego Światło dające to „pomieszanie” spłynie na każdego, który pragnie odkryć Prawdę.

    W internecie trafiłem na artykuł ks. Pawła Rozpiątkowskiego z 3 listopada 2016 roku analizującego odkrycie naukowców, że „wierzą tylko ludzie nierozgarnięci”, a nawet paranoicy. Tacy są „bardziej skłonni przyjmować za prawdziwe wydarzenia paranormalne niż ufać naukowym tezom /../ mówiąc generalnie - wiedzy”.

   Z badań anonimowych uczonych wyszło, że ludzi „normalnych” mamy na świecie najwyżej 400 milionów, bo tylu jest niewierzących i ateistów. Resztę powinno się leczyć (9/10 ziemian...w tym ks. Pawła)Muszę dodać, że kapłan spłycił temat, a nawet nie poradził.

   Nie trzeba szukać uczonych, bo leczeniem wierzących, a także opętanych zajmują się psychiatrzy-ateiści. Najłatwiej wychodzi im robienie ze zdrowego chorego (psychuszka) oraz ratowanie przestępcy przed karą.

    Jeżeli chodzi o wiarę to chorzy są tylko wyznawcy Boga Objawionego. Przecież nikt nie będzie badał członków sekty „Niebo”, św Jehowy, luteran i kalwinistów, hinduistów, bo wśród takich nie ma mistyków.

    Nikt nie bada także dziwadeł na salonach, których pokaże jutrzejszy „Fakt”: Michała Witkowskiego („szafiarka”, szokujące kreacje), Radka Pestkę (wygrał „Top model” i pokazywał penisa w internecie), Angelikę Fajcht (udawała w „Dzień dobry TVN”, że gra na gitarze elektrycznej), Iwonę Węgrowską (wokalistkę słynącą z...dużych piersi), Mariusza Ząbkowskiego (przebiera się za Dodę), Rafalalę (osobę transseksualną). Ogarnij cały świat...

   Miałem kłopot z odczytem tej intencji, bo myślałem o wierzących traktowanych jako chorych psychicznie, ale próba modlitwy „nie szła”. W piątek przed nabożeństwem do Najświętszej Krwi Pana Jezusa w jednym błysku napłynęła prawdziwa intencja. 

    Nie można obrazić mnie takim określeniem, ponieważ o Panu Jezusie mówiono (Mk3, 20-21), że <<Odszedł od zmysłów>> oraz (Mk3, 22-30), że <<Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy>>.

    Raz chory, a innym razem opętany. Współczesna psychiatria nie zna się na opętaniu, a nawet nie uznaje takiego stanu i leczy takich tabletkami, bo człowiek nie ma duszy (wejdź: „Moja żona była opętana”).

   Normalni są ateiści, racjonaliści, behiaworyści, koledzy psychiatrzy, masoni, „spółkujący inaczej”, zakochani w pieskach i kotkach, a wreszcie w sobie. Katolików trzeba leczyć, bo Tam Nic Nie Ma. Wszelkie doznania duchowe to „brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”.

   Przypomniała się poranna Msza św. i narzeczeni po spowiedzi, którzy szli bezceremonialnie do Eucharystii rozmawiając i śmiejąc się. Na Mszy św. wieczornej zjednanie z Panem Jezusem sprawiła ekstazę, a podczas litanii do NKPJ klęczałem przed Zbawicielem Miłosiernym. Po błogosławieństwie Monstrancją nie chciało się wyjść z Domu Pana.

    Podczas modlitwy w tej intencji wielka radość zalała serce i duszę...radość z faktu, że należę do Boga, który w tym momencie dał mi przedsmak Królestwa Bożego. Uwierz mi, a nie pożałujesz. Podziękujesz mi, gdy spotkamy się w Raju!

                                                                                                                              APEL