3.33 Przeżegnałem się i odmówiłem „Ojcze nas”. Po przebudzeniu pokonałem ciało i przybyłem na Mszę św. poranną. Zdziwiłem się zawołaniem kapłana, bo w moje serce wpadło: „Powstanę i pójdę do mojego Ojca”. Tak właśnie teraz było ze mną.

    Zobacz: masz ojca ziemskiego i go nie odwiedzasz, a tu Pan Bóg, nasz Stworzyciel i tylko garstka Go odwiedza. Przyjdzie czas, że zapragną tego, ale może być za późno. Właśnie Chinka pisze listy do swojego ojca, który przepadł wraz z poszukiwanym samolotem. 

    Wszystko jest pokazane: od zabicia własnego ojca do oddania życia w jego obronie. W środku cała masa obojętnych oraz nienawidzący i miłujący ojca ziemskiego. Piszę to po wielu dniach, a w oczach mam łzy, bo wróciła tęsknota za Bogiem.

    Dzisiaj Pan Jezus mówił o powrocie syna marnotrawnego, którego dobry ojciec ziemski przyjął z otwartymi ramionami i ugościł. Cóż dopiero nasz Tata, Pan łaskawy, pełen dobrodziejstw i miłosierdzia (Ps 103), który:

    „Nie zapamiętuje się w sporze, nie płonie gniewem na wieki.

     Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca”.

    Czas zjednania ze Zbawicielem. Piszę to po 10 dniach ze łzami w oczach i dreszczem „prawdy” przepływającym przez moje ciało. Nie można tego przekazać, bo to ułamek sekundy w którym moje ciało staje się duszą!

    Wzrok zatrzymał kapłan, który szedł z kielichem i „jadł” w pośpiechu Ciało Pana Jezusa...jak krakersa.„Panie! Spraw, abym umarł z tym Cudem Ostatnim w ustach i tak właśnie wrócił do Ciebie”. Eucharystia zagięła się na brzegu i zwinęła, a pokój i słodycz zalały serce. Poprosiłem św. Michała Archanioła o ochronę, bo śniły się klucze, a nie wiem co to oznacza.

    O 10.50 znaleźliśmy się w  centrum handlowym, a moje serca zalała wielka tęsknota za Bogiem Ojcem, którą może wyrazić krzyk małego chłopczyka: ja chcę do tatusia! Zdziwisz się, że pisze to stary lekarz, cwaniak i karciarz, nieskory do płaczu i czułości. Musisz stać się dzieckiem Boga, aby to zrozumieć.

    Ten krzyk zna każda sierota z domu dziecka. Jeszcze przed chwilką koiła radość z przejazdu, poczucie bezpieczeństwa (ochrona), łagodna muzyka, ludzki szum i zapach jedzenia. Nie mogę opisać stanu mojego serca, bo to dzieje się w duszy...tuż po wejściu do raju ziemskiego, który jest namiastką Królestwa Niebieskiego i to już tutaj na ziemi, bo ono jest w nas.

    Bóg Ojciec jest na wyciągniecie ręki: „Tato mój! Święty Boże, Święty, a Nieśmiertelny. Ty wiesz, że wołam do Ciebie z tego zesłania. Dziękuje za takie urządzenie tego świata. Nikt mądry nie może mieć pretensji, że nie wiedział i nie widział”.

    Zaraz zapytasz: jak czuje się Boga na wyciągniecie ręki? To zalew Miłości do Stwórcy, bo rodzice dali mi tylko ciało, a Bóg nieśmiertelną duszę, która ma wrócić do Niego. Nic i nikt nie może w tym przeszkodzić oprócz grzechu, bo „nie ten, co zabija ciało”.

    Wróciło poranne pragnienie syna marnotrawnego, który postanowił wstać i wrócić do ojca ziemskiego. Zacząłem moją modlitwę w intencji tego dnia. Modlitwa czyli rozmowa z Bogiem to wielkie ukojenie dla duszy (łaska), a wiedz, że moja jest wyproszona (droga krzyżowa ma 10 stacji).

    Krążyliśmy, ale ja byłem nieobecny ciałem, bo moja dusza została porwana przez Boga. Mój stan może wyrazić wczorajsza tęsknota psalmisty (Ps 42):

    „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże (...) Boga żywego. (...) Ześlij światłość i wierność swoją (...) niech mnie zaprowadzą na Twą górę świętą i do Twoich przybytków (...) do Boga, który jest moim weselem i radością (...)”...                                                                                                                                                       APEL