Całkiem „zapomniałem” o barbarzyńskim napadzie na naszą ojczyznę. Nasi partnerzy z UE - mówiąc językiem tow. Putina - dobrze czczą ten czas wojną hybrydową. Pani Angela („anielska”) Dorotheal („dar boga”) Merkel...przestała trzymać język za zębami! W napaści brak tylko schwabisch „Gott mit uns”…

   W tym zapomnieniu pomagała mi kacapska TVN...nie patrz na oficjalnych właścicieli, ale na owoce. Już od rana redaktorzy „ruskiej prawdy cała dobę” zabawiali widzów zgodnie z zasadą „wstajesz i nie wiesz”:

- adopcją psów i kotów (pierwsza wiadomość w przeglądzie prasy) z ubolewaniem nad zwierzątkami

- receptami na dobre życie i „ciekawostkami”: największy tamburyn świata (Porto Rico), z rojem pszczół na twarzy wytrzymał pół godziny, festiwal gwiazd z chłopcem, który przedarł się do piłkarza Lionela Messiego i zrobił sobie zdjęcie i jeszcze uwielbiana śp. księżna Diana (rocznica ślubu)

- protesty ekologów w puszczy białowieskiej z nudzeniem „eksperta”

- Marta Kuligowska od bliźniaków (Helenki i Frania), która będzie biegać do późnej starości...przez 5 minut czytała głupoty jakiegoś chorego na głowę...o pokoleniu millenialsów!

- pokazano też tow. Putina (najbogatszego człowieka świata), który złowił wielką rybę. Cóż się dziwić wobec faktu, że właśnie odnaleziono pół tony złota ukrytego przez Wiktora Janukowicza.

   Wróćmy do Królestwa Bożego na ziemi. Większość ludzi uważa, że prowadzenie przez Boga Ojca pojawia się w zagrożeniu naszego życia lub w ciężkiej chorobie. Tacy nie widzą dzieciątka, które tatuś ciągnie za rękę, gdy chce się wyrwać.

   Przykładem jest pójście na dzisiejszą Mszę św. o 6.30 (1-wszy piątek m-ca) z późniejszym wystawieniem Monstrancji i litanią do Najśw. Serca Pana Jezusa. Ponieważ siedziałem do 2.00 postanowiłem pojechać wieczorem do kaplicy Miłosierdzia Bożego o 18.00...tam odmawiają tylko koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   Pan Jezus chciał inaczej, bo tą Mszę św. miałem dodatkowo poświęcić za wrogów naszej wiary. Ponieważ żona - jak nigdy zaspała - musiałem pojechać z nią do kościoła! Zauważyłem to prowadzenie i prawie krzyczałem w dziękczynieniu Bogu Ojcu! "Dziękuję Ci, Tato, dziękuję za Twoją Opatrzność...dziękuję Matko Jezusa z Aniołami i świętymi".

   Nie mogłem się ukoić, a przypomniały się Słowa Pana Jezusa, że Bóg Ojciec bardzo lubi podziękowania za wszystko...tak jak ojciec ziemski. Prawie krzyczałem do Nieba, a w progu świątyni napłynęło zalecenie, aby zapis dziennika zaczynać od słów chwalących Boga...tak jak czynią to bracia w Islamie.

   Na ten moment płynęły pieśni: „Twemu Sercu część składamy” oraz „Wszystko Tobie oddać pragnę i dla Ciebie tylko żyć. Chcę Cię Jezu kochać wiecznie, Twoim zawsze być.” W Ew Mt 25, 1-13 była przypowieść Pana Jezusa o pannach czekających na oblubieńca.

   U mnie jest to tzw „duchowości zdarzeń” (wpisz „Bóg może chcieć czegoś innego”)' i dotyczy  codzienności. Przecież wg Znaków Boga odczytuję każdą intencję, a to umożliwia modlitwę zjednoczenia. 

    Spróbuj pytać jak w rebusach: co oznaczają różne zdarzenia. Wnuczek (14 lat) już to łapie! Przecież jest to pokazane na dzisiejszych pannach, którym zabrakło oliwy w lampach. Tą oliwą  jest życie bez Boga i Jego Praw.

   Nie będę zabierał cennego czasu i dawał przykładów potrzeby czujności: dróżników, kierowców i maszynistów, pszczelarzy, chodzących po lesie (kleszcze z boreliozą), szukających przygód („taka piękna była, a zaraziła), pracujących na wysokości („spadł z dachu i po fachu”), korzystających z gazu, prądu oraz wody (zięć wwiercił się w rurę z wodą), itd.

  Sam w pośpiechu włączyłem gaz pod glinianym garnkiem z ogórkami, który pękł z trzaskiem i mogłem zginąć, bo na korytarzu bloku kołek metalowy tablicy ogłoszeń był wbity w przewód elektryczny. 

   Eucharystia ułożyła się w węzełek i zamieniła w mannę z nieba (wzmocnienie). Podczas litanii wołałem za wrogów naszej wiary z wymienianiem nazwisk: przepuść im Panie, wysłuchaj mnie Panie, zmiłuj się nad nimi. Zobacz jak to zrealizował Bóg ku mojemu zadowoleniu i daniu świadectwa właśnie Tobie?

   Wieczorem - tak jak planowałem - trafiłem do Kaplicy Miłosierdzia Bożego i po spowiedzi poświęciłem ten dzień w intencji tych, którym brak czujności. W ręku znalazł się budzik, który towarzyszył mi w pogotowiu przez wszystkie lata dyżurów. Po nakręceniu...zadzwonił, a sam nie znalazłbym go!

     Moją modlitwę odmówiłem z wielką żarliwością w niedzielę i wprost uczestniczyłem w Bolesnej Męce Zbawiciela...

                                                                                                                                         APEL