V Objawienie w Fatimie

   Bardzo trudno jest zebrać „duchowość zdarzeń” dotyczących intencji danego dnia, odczytać intencję modlitewną, a później wszystko ułożyć, przemodlić, zapisać i edytować.

    Zakończenie strony z datą prowadzącą (07.09.2017 za łowców dusz) było trudne i zeszło do 2.00 w nocy. Później miałem symboliczny sen z którego zapamiętałem widok zamkniętej kłódki.

   Praca na roli Bożej trwała jeszcze rano, a podczas wyjścia „na miasto” odczytałem obecną intencję i trafiłem do aktualizującego gaśnice samochodowe. Polega to na jej rozkręceniu i sprawdzeniu naboju z powietrzem (jak w dawnych syfonach). Bardzo ładnie zaczął się ten dzień, ale później „zapomniałem się”...głupio żartowałem i gadałem.

   W otworzonym „Prawdziwym Życiu w Bogu” trafiłem na słowa Pana Jezusa: <<Czy mam, bracie znieść jeszcze jeden raz boleść, której doznawałem rok po roku? A może tym razem dasz mi wytchnienie /../ może pozwolisz Mojemu Ciału na odpoczynek?>>

   To wielka prawda, bo przez całe życie gadałem jak Kubuś Parchatek + Stefek Burczymucha...właśnie pokazano posła Niesiołowskiego, który uciekł z Pełnych Obłudy, bo nie lubi uśmiechu Grzesia Schetyny. Teraz jako europejski demokrata trafił do „Super Stacji”. Przypomniano też Donalda Tuska  przemawiający w Sejmie na temat Amber Gold ("mowa to sprawa ust").

    Pojawiła się także: "Budka-Suflera" oraz "Boni M." W tej grupie nie mogło zabraknąć starego wyjadacza Adama Szejnfelda (pięć kadencji w Sejmie RP, a teraz w Parlamencie Europejskim), który nie znosi  p r a w d y. Tego nauczyciela ("ja cię nauczę") nikt nie przegada!

   Podczas przejazdu na wieczorną Mszę św. napłynęły słowa błogosławieństwa Pana Jezusa dla cichych i słowo ‘mute’ (wyciszenie...milcz!). Natomiast w czytaniach Apostoł Paweł wskaże na nasze „powstanie z martwych” i dlatego powinniśmy szukać tego, co w górze. „Zadawajcie więc śmierć temu, co przyziemne w członkach /../ odrzućcie to wszystko: gniew zapalczywość, złość, znieważanie, h a n i e b n ą mowę wychodzącą z ust waszych (Kol 3, 1-11)... 

   W Ew (Łk, 20-26) Pan Jezus błogosławił takich jak ja „znienawidzonych przez ludzi, wyłączonych pośród siebie i lżonych z powodu Syna Człowieczego”, a zarazem Pan powiedział do mnie, że błogosławieni są płaczący teraz, bo śmiać się będą później.

   Ja dzisiaj żartowałem do dzwoniącej, która jest gadatliwa, a nawet śmiałem się z sąsiadki, która na koniec życia kupiła sobie pieska, a właśnie przeszła operację mózgu (wykryto tętniaka). Przestrzegłem przestraszoną żonę, aby nie chodziła ze swoim bólem głowy do lekarzy, bo też tak skończy. Ja nie badam się profilaktycznie i dlatego nie choruję.

   W ładną pogodę nękają nas dwie trochę głuche sąsiadki, które rajcują między balkonami wprowadzając innych w rozdrażnienie.

    Przeprosiłem Pana Jezusa i Matkę Bożą za moje puste gadanie, a po Eucharystii stałem się cichy, milczący...takim pragnę być zawsze. Czy dojdę do takiego stanu, aby każda chwilka mojego życia będzie uświęcona? To oznacza stałe bycie ze Stwórcą, któremu towarzyszy milczenie wewnętrzne, święta cisza i modlitwa w sercu.

    Po Mszy św. - zjednany z Panem Jezusem nie mogłem wrócić do domu i w uniesieniu skończyłem modlitwę w intencji tego dnia...

                                                                                                                               APEL