Po przebudzeniu o 2.00 czytałem o objawach zatrucia oparami rtęci. Wykryłem to po długim czasie, bo w gabinecie lekarskim pracowałem z uszkodzonym aparatem rtęciowym, który wrócił do mnie po reparacji.

   Nic już nie można zrobić, nawet nie wykryje się zwiększonego poziomu we krwi, ponieważ rtęć wchłonięta przez układ oddechowy przenika barierę i dostaje się do płynu mózgowo - rdzeniowego, a później wiąże się ze strukturami cun.

    W nocy czas szybko płynie i po godzinie snu trafiłem samochodem pod kościół. Trwały rozproszenia, bo przybyło dużo spóźnialskich szukających spowiedników. Eucharystia ułożyła się w „zawiniątko”, a to kojarzy się z ciężko pracującymi żniwiarzami...tutaj na roli Bożej. 

   Nie wiedziałem, że to będzie tak ciężki dzień. Bardzo pragnąłem modlitwy, ale nie znałem intencji. Pan zaprowadził mnie pod Lewiatan, gdzie w wielkim pojemniku sprzedawano karpie łaknące tlenu...biedactwo połykało pęcherzyki powietrza, które było pompowane do zbiornika. Nagle uprzytomniłem sobie, że mam wołać za konających tego dnia, ale modlitwa nie szła. Zobacz jak doszedłem do prawidłowego odczytu:

1. spotkałem znajomego z urzędu, który inwestuje w swoją willę. Zapytałem go o poczucie zagrożenia naszego bytu, ale negował to, a nawet stwierdził, że tak myśląc nie robiłby nic tylko czekał. Powiedziałem mu, że tkwi w nieświadomości, a to jest sytuacja bardzo groźna, bo szatan podsuwa pokój, aby ludzkość całkowicie zaskoczyć! Dałem mu świadectwo wiary, które przypomniałem we wrześniu 2017 r. W tym czasie przebył zabieg operacyjny ratujący życie...nadal nie widzi nadchodzącej Apokalipsy!

2. ponieważ miałem pragnienie wołania do Boga Ojca - jakby na potwierdzenie intencji - trafiłem na znajomego 80-latka, którego nazywam „Pan Energia”. Jak na swój wiek ma bardzo jasny umysł, a nawet wyrzuca z siebie całe serie spostrzeżeń „duchowych”...wprost od Lucypera w którego nie wierzy tak samo jak w Boga i posiadanie przez nas duszy.

    Wszystko na ziemi to krążąca energia, duszy nikt nie widział, niczym nie różnimy się od małpy, a na nas spada los przodków (istnieje błędny determinizm). Wykręcał się, gdy go zapytałem czy mam zawołać do Boga, aby zetknął się z Bestia?

    Pięknie mówił o cierpieniu Pana Jezusa, ale w sensie ludzkiego przebywania na krzyżu! Zatkałem sobie uszy, ale z niego to płynęło tak jak ze mnie świadectwa wiary. Powiedziałem mu, że pójdę na drugą Mszę św. bo nasze spotkaniem jest nieprzypadkowe! Potwierdził to w sensie, że ja przy nim wypoczywam.

   Musiałbyś posłuchać w pokoju tej szermierki słownej pomiędzy wiedzącym, że Bóg Jest i wykorzystywanego „jako medium” przez szatana. Od tego czasu omijam go, bo z takimi nie wolno dyskutować. W moim wypadku on nie może mi zagrozić, ale straciłem pokój i popłakałem się. Jednak ta rozmowa była potrzebna, bo byłem już pewny intencji.

    Po kilku dniach "wpadał na mnie" (jak nasłany) i pytał o moją modlitwę za niego, bo nic mu się nie stało!

- Bóg ma czas, bo jest Panem wieczności...i odpowiada jak chce i kiedy chce. Wczoraj byłem na drugiej Mszy św. w intencji tego dnia, także za Pana, bo jest Pan konającym duchowo...

3. Po wyjściu na Mszę św. wieczorną spotykałem całe masy obojętnych duchowo oraz ateistów, a nawet wrogów naszego wspólnego Boga Ojca! 

   Podczas odmawiania mojej modlitwy przechodziłem obok krzyża przy cmentarzu, gdzie płonęła zapalona przeze mnie (wczoraj) lampka. W tej intencji poświęciłem dwie Msze św. i nie mogłem się ukoić.

4. Po powrocie do - we włączonej  "Super Stacji" - pojawiała się Eliza Michalik oraz Kuba Wątły jako przedstawicieli mass-mediów, którzy reprezentują konających duchowo…

                                                                                                                         APEL