Po wstaniu o 4.00 padłem na kolana, bo mój wzrok zatrzymało wstrząsające zdjęcie Pana Jezusa na krzyżu...zalanego krwią tryskającą spod korony cierniowej oraz przebitego boku. Jeszcze nie wiedziałem, że dzisiaj spłynie na mnie łaska współcierpienia z Bogiem Ojcem.

   Po Eucharystii na Mszy św. porannej napłynęła bliskość Boga Ojca, a to wyraziło się nadprzyrodzonym pokojem i słodyczą w sercu i duszy trwającą prawie 3 godziny. W tym czasie miałem wielkie pragnienie dawania świadectwa i udało się edytować pięć intencji (całą stronę).

    Zapomniałem już o tym, że wcześniej - przed czekającym mnie cierpieniem - otrzymywałem takie  pocieszenie. Tak było zawsze podczas ciężkiej pracy w przychodni, gdzie byłem zalewany wzmacniająca słodyczą, która dawała mi  moc do pracy...nikomu nie mogłem odmówić pomocy. 

    Później wyszedłem i odmówiłem moją modlitwę: za przynoszących wstyd. Podczas oczekiwania na obiad wzrok zatrzymał wizerunek Pana Jezusa z Najświętszym Sercem...nawet myślałem o wielbiących Serce Pana Jezusa ponad życie.

   Z potrzeby serca wróciłem do Domu Boga wieczorem, a w drodze odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. W takim stanie jest to całkiem inna modlitwa niż wspólna o 15.00 ( z radiem Maryja).

    Zważ na znaki, które doprowadziły do odczytu w/w intencji:

1. ponieważ w kościele było zajęte „moje” miejsce usiadłem pod stacją drogi krzyżowej, gdzie Pan Jezus mówi z krzyża: „Oto syn Twój, oto Matka twoja”. Ja bardzo lubię tą stację i latami siadałem w równoległej ławce.

2. w tym czasie organista zaśpiewał przejmującą pieśń; „Wróć synu, wróć z daleka. Wróć synu wróć Ojciec czeka”…

3. z głębi serca zacząłem wołać do Matki Pana Jezusa o pomoc w odnalezieniu syna, który nam zaginął...policja nawet nie wzięła od nas materiału genetycznego (obowiązek). To cierpienie rozumieją ludzie, którzy przeżyli zgon bliskich i różne formy rozłąki z brakiem kontaktu z dzieckiem. 

4  napłynęło zaginięcie Pana Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej…

    Po ponownej Eucharystii poznałem intencję modlitewną tego dnia. Z jednej strony mamy Boga Ojca, który czeka na nasz powrót, a  z drugiej bezmiar rodziców czekających na najmniejszy znak od zaginionych dzieci (pomaga w tym wspólnota ITAKA).

   W wielkim bólu popłynie moja modlitwa z błagalnymi wołaniami do Boga Ojca. To łaska współcierpienia ze Stwórcą...podczas gasnącego dnia z jasnością półksiężyca. Tego nie można przekazać naszym językiem. Omijałem ludzi, aby nikt nie kłaniał się i nie zagadywał.

    Gdybym nie posłuchał natchnienia i pozostał w domu ominęłaby mnie tak wielka łaska...łaska współcierpienia z Sercem Boga, który wie, że tylko garstka powróci z ziemskiego wygnania. 

                                                                                                                    APEL