W kościele klasztornym św. Franciszka z Asyżu (w Wieliczce) znajdują się zwłoki brata Alojzego Kosiby (w kaplicy MB Łaskawej), który zmarł 7 stycznia 1939 r. Niedaleko jest stąd do Kalwarii Zebrzydowskiej.

    W tej kaplicy znajduje się naturalnej wielkości drewniany wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego uznany za Cudowny (kilkaset lat). Tu brat uczył się pokuty, często powtarzał akt strzelisty: „O! mój Jezu Miłosierdzia". Nic nie miał, z niewielu rzeczy, które rozebrano jako relikwie wymienia się dyscyplinę, którą ćwiczył "brata osła" czyli własne ciało.

    Na pewno był jednym z „dziwaków”, którzy poszli za Panem Jezusem, w Jego Imię! Może tam kiedyś pojadę? Późnym wieczorem czytałem „Życie po śmierci”, które napisał Wilson ("Całun Turyński"), ale nie lubię książek, które są zlepkiem wszystkiego, bo „badacze” przepisują jedni od drugich.

   Dla naszych przodków istnienie duszy było oczywiste. Problemem było jak żyć, aby szybko znaleźć się w miejscu wiecznego przebywania. Autor wspomina o Emanuelu Swedenborgu ur. w 1688 r. który miał autentyczną zdolność porozumiewania się ze zmarłymi z widzeniem przestrzennym na znaczne odległości. Zapisywał swój głos wewnętrzny, miał wizje sięgające Królestwa Bożego (aniołów i świętych), a 6 kwietnia 1744 r. ujrzał Pana Jezusa.

   <<Widziałem Go...twarzą w Twarz. Było to Oblicze promieniujące świętością, a zarazem tak trudne do opisania, takie pogodne, że wierzę, iż tak właśnie wyglądał, gdy żył. Obudziłem się...czy Ten, którego ujrzałem to rzeczywiście Chrystus, Syn Boży?>> Swedenborg wszystko notował - tak jak ja - i taką książkę chciałbym przeczytać!

   Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (22 listopada 2017) potwierdzam piękno Św. Oczu Pana Jezusa, które uśmiechają się, gdy moje postępowanie podoba się naszemu Zbawicielowi. Ja nie lubię patrzeć w oczy ludzi, a od Oczu Pana Jezusa z Całunu Turyńskiego nie mogę się oderwać...

                                                                                                                                  APeeL