Dzisiaj jestem biedny, bo nie mogę jechać samochodem na moje ulubione spotkanie z Panem Jezusem o 6.30. Poszedłem pieszo - na Mszę św. o 7.30 - z sercem zalanym rozproszeniem. Nie docierały czytania...dopiero zjednanie z Panem Jezusem w Eucharystii sprawiło moją całkowitą przemianę: ciała z duszą na duszę z ciałem.

   Tego nie można przekazać w naszym języku...to musisz przeżyć jeden raz i wówczas będziesz wiedział. Moja przemiana nastąpiło w jednej sekundzie, gdy Cud Ostatni czyli Ciało Pana Jezusa zwinęło się „jako pokarm dający moc do pracy”.

   Słowo „praca” u mnie oznacza wysiłek dla Boga Ojca, naszej wiary i Prawdy. Na ten moment siostra zaczęła śpiewać: „wielbić Pana chcę, radosną śpiewać pieśń”. Serce zalała obecność Boża...chciałbym zostać tutaj z Panem Jezusem, sam na Sam, ale zapomniałem pobrać leki.

   Po wyjściu z kościoła trwała słodycz w duszy z pragnieniem ciszy i z tego powodu omijałem ludzi, a serce wołało: „Kocham Jezusa, kocham Jezusa...niech żyje Jezus zawsze w sercu mym!"

   Ponadto wołałem do Boga: "Panie, Ojcze mój przyjmij każdy dzień mojego życia...dobry i zły, a szczególnie zły! Dziękuję za Twoją Opatrzność, za bycie ze mną. Słodki Boże jakże cierpisz, gdy widzisz całkowite odwrócenie ludzkości. Tato! Słodki Boże! Jestem Twój. Jak żyją ludzie bez Ciebie?"...

   "Jezu bądź przy mnie, Duchu Święty dawaj natchnienia...św. Józefie pomagaj, Matko Boża obejmij żonę. Panie Jezu dawaj mi Swój smutek...cząstkę Swego cierpienia, bo świat idzie zaślepiony na zagładę. ...”.

   Trochę zeszło na zapisaniu przeżyć, skanowaniu i konwertowaniu, a po chwilce snu zadzwoniono, że samochód mam już zreperowany. Wielka radość zalała serce, bo koszty były niższe niż przewidywałem. Z wdzięczności pojechałem i zapaliłem lampki pod „moim” krzyżem Pana Jezusa.

   Człowiekowi normalnemu trudno jest zrozumieć takie postępowanie, bo większość...nawet wierzących nie ma poczucia Obecności Boga Ojca. Zrozum moją łaskę, bo całe Królestwo Boże jest "na wyciągnięcie ręki." Wołaj, proś, mów do Taty, do Pana Jezusa i Ducha Świętego...

   Wczoraj i dzisiaj wypadł mi z ręki duży krzyżyk. Ja wiem, że to oznacza ulgę w moich cierpieniach związanych z życiem, bo na to miejsce pragnę współcierpieć z Panem Jezusem.

   Z wdzięczności i pragnienia - podziękowania Bogu Ojcu za tych, którzy mi pomagają, a także za dusze takich - pojechałem na Mszę św. o 17.00. Zdziwiony słuchałem czytania z Księgi Machabejskiej (2 Mch 6, 18-31) o męczeństwie Eleazara, który został skazany na śmierć, ponieważ odmawiał spożycia wieprzowiny. Proponowano mu fałsz podmieniając wieprzowinę na mięso, które może spożyć udając, że je mięso nakazane przez króla (z ofiar).

   Doznałem wstrząsu, bo Eleazar prosił, aby nie czekali i wysłali go do Hadesu. W moim sercu mam scenę, gdy stoję przed plutonem egzekucyjnym i ma mam wyprzeć się Jezusa: „Strzelaj i to natychmiast!”

    Eleazar był jednym z pierwszych uczonych w Piśmie, w podeszłym wieku. Wybrał „chwalebną śmierć aniżeli godne pogardy życie”. Postępowanie jego było „godne jego wieku, powagi jego starości” i stwierdził, że jeżeli teraz „uniknę ludzkiej kary, to z rąk to z rąk Wszechmocnego ani żywy, ani umarły nie ucieknę.”

   Eucharystia ułożyła się „ochronnie” (jak parasol na podniebieniu), a w tym czasie siostra śpiewała powtarzając trzy razy: „Niech żyje Jezus, zawsze w sercu mym...na zawsze /../”. Serce, duszę i usta ponownie zalała słodycz Boża oraz pokój.

    Zarazem chciało się płakać z powodu tęsknoty za Bogiem Ojcem i Panem Jezusem. Chciałbym tu zostać, ale wszyscy wyszli. Wstrząśnięty duchowo jechałem wolno do domu. Rozłąka w miłości...nawet ludzkiej to wielkie cierpienie, a tutaj z Ojcem Prawdziwym i ze Zbawicielem. To musisz sam przeżyć ...znają to zaskoczeni nagłą śmiercią umiłowanych.

   Wszystko wróci jeszcze raz w domu około 20.00...też nagle. Popłaczę się, a serce zaleje niewyobrażalna tęskna rozłąka. To wyjaśni dlaczego w ręku znajdzie się przekaz Boga Ojca do Żywego Płomienia zamieszkałego w W-wie Jelonkach z 26 lutego 2017.

   Tam są słowa Boga Ojca, że: „Przejawem Bożej Miłości jest troska o osobę kochaną. Niewiele dzieci Bożych chce, abym się o nich troszczył”...

                                                                                                                                    APeeL