Świętego Mikołaja z Miry

   Po przebudzeniu zdziwiłem się paczką „krówek” i chałwą...nawet nie pomyślałem o dzisiejszym święcie. Nie śledzę kalendarza liturgicznego i nie byłem na dzisiejszej Mszy św. roratnej, ponieważ Misterium zamieniono na spotkania z małymi dziećmi z przepytywaniem milusińskich (jak na lekcjach)...tuż po Eucharystii!

   Po wyjaśnieniu, że dzisiaj jest świętego Mikołaja zrozumiały stał się mój wczorajszy dar dla żony...odmalowałem łazienkę, którą dwa razy zalał sąsiad robiący remont. Wg mnie największym prezentem - dla tych, których kochamy - jest Msza św.!

   Może warto wspomnieć tego świętego biskupa (ur. 270 i zm. ok. 345-352) ulubionego przez handlarzy z głupimi reklamą, który miał otwarte serce i hojne dłonie. Jak czuje się teraz? 

  Moje serce zalewała radość w której trafiłem do gabinetu stomatologicznego, gdzie niespodziewanie będę miał zreperowany ząb (ktoś zrezygnował z wizyty). Podjechałem też do przychodni, gdzie od przebranego za Mikołaja otrzymałem cukierka, a w rejestracji były wyniki badań do zabiegu operacyjnego...nawet mam odporność przeciw wzw (nie muszę się szczepić).

  Wprost czułem bliskość naszej Prawdziwej Mamy, a także św. Józefa, który pomógł mi przy malowaniu. Przez cały dzień dziękowałem Bogu Ojcu, bo wszystko pochodzi od naszego Taty (Abba)...

   W deszczu jechałem na Mszę św. wieczorną - dziękując Bogu Ojcu - za samochód i wszystkie łaski, którymi jestem zalewany. Ludzie obdarowują się przy różnych okazjach, a Bóg Ojciec czyni to każdego dnia od świtu do nocy. Przecież nikt nie dziękuje za to, że zgina rękę i palce, połyka pokarmy, sprawnie chodzi z widzeniem w kolorach, itd.

   Nie wspomnę o żywności, którą też otrzymujemy od Boga Ojca. Przypomniała się rozmowa z młodymi rejestratorkami, którym przekazałem prostą sałatkę na śniadanie: pomidor, ogórek, cebula, kiełki, można dodać rzodkiewkę i pokrojone jajko na twardo...doprawiamy solą i pieprzem oraz polewamy 18% śmietaną. Pasuje do wszystkiego...można spożyć z samym chlebem i to w dniu postu!

   Na Mszy św. była garstka wiernych, a na jej początku wzrok zatrzymała stacja drogi krzyżowej: „Pan Jezus zdjęty z krzyża” i to powtarzało się kilka razy podczas jej trwania. Prawie chciało się płakać, bo Pan mówi: „zdejmujesz Mnie z krzyża”. Chodzi o moją wdzięczność za wszystko. Ponadto wzrok przykuła św. Rodzina z wielkiego baneru, a ja wiem, że Matka i św. Józef są ze mną.

  Jakby na ten moment śpiewaliśmy: „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie /../ zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy.” Dzisiaj Pan Jezus rozmnożył chleb i ryby dla wielkich tłumów z chorymi i ułomnymi (Mt 15,29-37).

  Eucharystia ułożyła w łódź, a duszę zalała ekstaza, musiałem ciężko oddychać i w takim stanie chciałbym wrócić w ramiona Boga Ojca. Z kościoła zabrałem panią, która z trudem weszła do samochodu, a była bez parasola. Taka osoba rozumie. co oznaczają zdrowe nogi...

   Po powrocie do domu popłakałem się, bo z telewizji płynęły piękne obrazy kuli ziemskiej z tęskną muzyką. To wprost elementy czekającego na nas Raju...

                                                                                                                        APeeL