Po krótkim śnie zrywam się i wiem, że mam być na Mszy św. o 6.30. Idę i z bólem serca wołam do Matki Najświętszej: „Mamo! Dziękuję za Twoją ochronę. Przyjmij to cierpienie w intencji pokoju na świecie”.

    Jak dobrze, że otrzymałem właśnie teraz urlop. W takim momencie bardzo rozumiesz wszystkich cierpiących, biednych, chorych, opuszczonych, bezrobotnych...”Ty Matko jesteś z takimi”. Płynie „Anioł Pański”.

   6.30 W tak wielkim cierpieniu, które dotknęło naszą rodzinę...płynie pieśń: „Do Ciebie Matko, Szafarko łask”. Matka Pana Jezusa naprawdę w tym momencie jest naszą jedyna nadzieją i od Niej oczekujemy pomocy.

    „Patrzy” Pan Jezus w koronie cierniowej po św. Poniżeniu. Wyłoniła się intencja: za strapionych. Przepływają:

- pozbawieni domów w ostatniej powodzi i po huraganach

- nagłe zgony (utonięcia i wypadki)

- w telewizji płaczą bezrobotni, a dzisiaj mamy nagłą chorobę w naszej rodzinie.

   Po załatwieniu sprawy, a dobrze, że mam urlop - idę na ponowną Mszę św. - w ramach dziękczynienia za otrzymana pomoc. Komunia św. pęka na pół („My”)...wprost byłem wprowadzany do Nieba, a w tym czasie pięknie grał i śpiewał ksiądz - organista: „Serdeczna Matko, Opiekunko ludzi, niech Cię płacz sierot do litości wzbudzi”.

    Płyną obrazy nieszczęść przynoszących strapienie:

- trwają opady i powódź, a ludzie tracą dorobek całego życia...

- piorun spalił dom, a babcia nie chce go opuścić

- na mieszkańców wioski napadają sąsiedzi (jeden zabity i wielu poturbowanych), a dzisiaj, gdy to opracowuję nieznany człowiek podpala domy i samochody na obrzeżu Krakowa

- rodzina szuka 40-letniej chorej psychicznie, która nie wróciła do domu

- ofiary wypadków.

    W bólu płynie moja modlitwa. Wyjaśnia się wcześniej odczytana intencja modlitewna. Wracają słowa pieśni, które budzą zadziwienie; „(...) u której Serce otwarte każdemu, a osobliwie nędzą strapionemu (...)”.

    Przypomniał się wczorajszy nawał chorych, a ja w tym czasie wciąż powtarzałem z taśmy piosenkę („I’m sorry”) i w tym czasie wielokrotnie przepraszałem Matkę Zbawiciela za różne grzechy i przed pacjentami ukrywałem łzy płynące po twarzy.

    W ręku znalazła się książeczka „Tajemnice szczęścia” z której wypadł cudowny wizerunek Boga Ojca. To wyraźny znak, że Pan jest z nami. Na kolanach podziękuję za pomoc...

                                                                                                                            APeeL