Dzisiaj Pan Bóg pokaże mojemu proboszczowi prowadzenie w odczycie intencji. Ponieważ zmieniono czas Mszy św. zdążyłem tylko na konsekrację i przystąpiłem do Eucharystii.

1. Po Mszy św. rozmawialiśmy przez chwilkę, a ja przekazałem informację o moim zatruciu oparami rtęci z zepsutego aparatu do mierzenia ciśnienia! Dowiedziałem się, że dzisiaj jest wspomnienie św. Ambrożego patrona pasiek i pszczelarzy. Miód zawsze był traktowany jako lek na różne zatrucia...

2. Proboszcz poprosił, abym pomodlił się, a właściwie ofiarował ten dzień w intencji jednej osoby. To był początek świadectwa dla niego, ponieważ wiedziałem, że w poprzedniej Mszę św. uczestniczył kapłan, który zatruł się alkoholem.

    Chciałbym bardzo z nim porozmawiać, bo jest „cudotwórcą”, a przez to jest bardziej atakowany przez Szatana. Ostrzec go, bo zły może kusić „wolnością” lub buntem, a przykładem są kapłani porzucający sutannę lub robiący różne zgorszenia (ks. Lemański)...później żałują, bo wiedzą, co zrobili. 

   Wieczorem wróciłem na pełną Mszę św., a później poprosiłem Boga - przed wielkim zdjęciem Monstrancji trzymanej przez Boshoworę - o uzdrowienie tego kapłana...w sensie kuracji odtruwającej, bo nie przyjmują pijanych.

3. W czasie trwania tej intencji modlitewnej będę (11.12.2015) na Msza św. pogrzebowej 38-latka zatrutego alkoholem, a właśnie odmawiałem całą moją modlitwę.

   W tym czasie napływały moje wyczyny z możliwością podobnej śmierci. Prawie chciało się krzyczeć...ostatni podszedłem do Eucharystii, którą podawał proboszcz. Padłem na kolana i przeżegnałem, bo było wielu z kwiatami, a po Cud Ostatni podeszła garstka.

    Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis przepisywałem tekst z 22.03.1993 dotyczący mojego pijaństwa. Wówczas podczas modlitwy i to „św. Poniżenia Pana Jezusa” napływały wyrzuty sumienia spowodowane krzywdzeniem żony i rodziny. W duszy krzyczałem: „Jezu wybacz…wybacz! Nie policz jej grzechów związanych z tymi krzywdami, to moja wina”...

    Napłynął obraz z Pierwszej Komunii świętej syna, gdy krążyłem pijany, a oni czekali na mnie w oknie! W moje serce wdarła się obojętność w stosunku do rodziny. Już wówczas wiedziałem, że może mi pomóc tylko Bóg Ojciec i to spełniło się, bo od przeszło 10 lat nałóg mam odjęty.

    Pasuje tutaj mój wpis z 25.04.2009 na blogu z radą w takich sprawach: <<Zapamiętaj, że Bóg Ojciec wie o tobie wszystko, a twoje zawołanie będzie najpiękniejszą modlitwą. Nie chodzisz do kościoła, nie słuchasz Słowa, nie spotykasz się z wierzącymi, ale to nie jest przeszkodą w rozmowie z Ojcem Prawdziwym. Właśnie mówi do ciebie Marek uczeń św. Rybaka, Apostoła Piotra (1P5): „/../ Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was /../”.

    Jak zawołać? Normalnie; „Ojcze mam wielki problem, nie wiem co zrobić, od czego zacząć…proszę o pomoc, o Twoje prowadzenie i ochronę”. Niekiedy wystarczy westchnienie z bólem w sercu; „och Boże, Panie  mój”. Ty możesz uczynić to swoimi słowami...jak do ojca ziemskiego>>.

                                                                                                                               APeeL