Na wczorajszej Mszy św. Pan Jezus uzdrowił teściową Piotra (leżała w gorączce), a „z nastaniem wieczora /../ przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych /../ uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił /../”.

   Jeżeli jesteś zainteresowany tym okresem życia Zbawiciela musisz zdobyć książkę „Oczami Jezusa”. Jest to relacja z mistycznych objawień C.A. Amesa. On tak jak ja nie napisałby nic od siebie, a  uzdrowień było bardzo wiele.

    W nocy miałem ból korzonka znieczulonego podczas operacji (L2/L3), który biegnie skośnie do pachwiny. Jako reumatolog pobrałem kaps. Diclober retard (działa 1.5 doby), który mnie nie szkodzi, a nawet wywołuje działanie kojące.

   Poczytałem o operacji przepukliny (prywatnie ten zabieg kosztuje ok. 4 tysięcy) i nie ma żadnej gwarancji, że nie wystąpią powikłania (odrzucenie plastikowej siatki, wystąpienie ponownej przepukliny, zakażenie i złe gojenie się rany, itd.).

   Piszę to, aby wyjaśnić dlaczego na Mszy św. poprosiłem o pomoc Dobrego Lekarza. Dzisiaj do Pana Jezusa Ew (Mk1, 40-45) przybył trędowaty z prośbą o oczyszczenie, a Pan Jezus zdjęty litością dotknął go i trąd go opuścił.

   Przed Eucharystią zawołałem: „dotknij mnie Panie, ponieważ mam jeszcze wiele pracy przy dzienniku”. Napłynęło, abym pisał krócej…

    Podczas Eucharystii ujrzałem dotychczasową łaskę klękania przed przyjęciem Ciała Pana Jezusa („aktorstwo” wg kolegi lekarza). Teraz zostałem jej pozbawiony. Pozostało tylko żegnanie się z pełnym uniżenia pochyleniem głowy.

   Komunia św. objęła mnie (parasol na podniebieniu), a serce zalała radość z powodu odnawiania malowidła ściennego „Golgota”. Zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa przed kościołem. Pojechałem też pod „mój” krzyż i zdziwiony stwierdziłem, że płoną jeszcze dwie, które postawiłem przed wyjazdem do szpitala...

                                                                                                                APeeL