W krótkim czasie od zabiegu operacyjnego (08 stycznia) doznałem wielu przeżyć duchowych. Wymienię je dla poszukujących drogi i atakowanych przez demona. Papież Benedykt przejął się słowem z Modlitwy Pańskiej: „i nie wódź nas na pokuszenie”.

   Każdy rozgarnięty duchowo wie o co chodzi, bo jak inaczej określić próby, którym jesteśmy poddawani. Jak sprawdzić wspinającego się po drabinie do Królestwa Bożego?

    Opiszę tylko te dni z upadkami w takich próbach:

1. przed zabiegiem poprosiłem Matkę Bożą o opiekę, a później podziękowałem...tylko grupka oczyszczonych z trądu podziękowała Panu Jezusowi!

2. po zabiegu 11 stycznia poprosiłem Pana Jezusa, abym mnie dotknął (chodziło o szybkie dojście do siebie, bo nie mogłem siedzieć i pisać), ale tej samej nocy podczas „pogorszenia się” mojego stanu upadłem sromotnie…

3. następnego ranka nie było spowiednika, a ja miałem pokusę przystąpienia do Eucharystii po zwykłym żalu za grzechy...przy moim charyzmacie to grzeszny błąd. Dodatkowo w nocy ponownie upadłem…

4. 13 stycznia (sobota) przeoczyłem obecność proboszcza w konfesjonale i nadal nie mogłem przystąpić do Eucharystii. Błagałem Boga o powrót...jak Maria Laforet w piosence „Viens, Viens”...”wróć tato, wróć”.

5. w niedzielę zostałem uzdrowiony:

duchowo - Sakrament Pojednania

psychicznie - wróciła poprzednia moc

fizycznie - nie miałem żadnych dolegliwości.

6. jako zdrowy ponownie zgrzeszyłem…

    W tak krótkim czasie nie zawierzyłem w pełni Panu Jezusowi po prośbie o „dotknięcie”, a jako uzdrowiony poczułem się zdrowy i pewny swego. Dlatego nie wszyscy mogę być uzdrowieni, bo brak im wdzięczności, szczycą się później zdrowiem i wracają do grzeszenia (uzdrowienie im szkodzi).

  Dzisiaj miałem pragnienie ponownej spowiedzi, ale na Mszy św. o 6.30 nie było kapłana, który pojawił się przed ponownym nabożeństwem. Popłakałem się i podziękowałem mu za przybycie i obiecałem ofiarowanie za niego jednego dnia mojego życia.

  Po Eucharystii, która ułożyła się w koronę...z powodu słodyczy i radości Bożej chciałbym tańczyć z żoną, a normalnie nie lubię tego, bo mnie śmieszy.

   Dzień zakończył się wejściem na TV Trwam, gdzie trafiłem na Monstrancję z dokumentowaniem cudu dokonanego przez Jana Pawła II (zniknięcie tętniaka mózgu)…

                                                                                                                                               APeeL