W nocy gdzieś wędrowałem, a po przebudzeniu przypomniał się chrzest moich dzieci, które biegały po kościele! Wpłynął na mnie brat („letni katolik”) zapytaniem: „dzieci nie ochrzciłeś?” Wówczas - po nagłej śmierci rocznej córeczki - obraziliśmy się na Boga Ojca!

    W ten sposób skrzywdziliśmy dwójkę następnych dzieci. Jaki jest związek pomiędzy odrzuceniem Sakramentu Chrztu na ich życie i życie całej rodziny?

   „Panie Jezu, Jedyny mój Panie! Ty, przez Swoją Mękę otworzyłeś Niebo. Jezu mój, Skarbnico Dobroci, który Jesteś i Żyjesz ze mną...spraw, aby Miłość Twojego Serca płynęła stale ku mojemu.”

   Już dużej córce zwróciłem różaniec, który złośliwie nam oddała (pamiątka Pierwszej Komunii św.): „gdzie dojdziesz bez różańca?...jest to droga donikąd!" 

    W barze piwnym wykorzystuję sposobną chwilkę i rozmawiamy o duszy, piekle, niebie, losie ludzi, o Bogu, Jezusie i naszej wierze. Prosty człowiek odpowiada, że „Czyściec istnieje, tam jest cierpienie związane z grzechami na ziemi...".

   Podchodzą znajomi, zapraszają, a wśród nich był chłopiec za którego się modliłem, aby nie pił. Powiedziałem mu wprost: znam problem twojej matki, modlę się za ciebie, abyś nie pił!"...uciekłem. Zły ma niezłe próby - przecież całkowicie skompromitowałbym się z moją modlitwą!

    Matka Boża przekazała nam broń przeciw Szatanowi (różaniec), bo Bestia daje ludziom prawdziwą do zabijania. Na ten moment czytam słowa s. Faustynki: w każdej chwilce naszego życia trzeba odczytywać delikatne natchnienia Woli Bożej. Jakże wypływa to z mojego serca.

   Nie pojmiesz tego wszystkiego rozumowo. W sprawach Bożych jest to przeszkoda. Na nic nasz rozum bez Światła Bożego! Trzeba stać się osłem, aby pojąć Tajemnice Boże... 

   Przed wieczorem nadszedł czas rozdrażnienia: brak ciszy, krzyczą pod oknami, ktoś wali w ściany, telewizja, trzaskanie drzwiami. Zamknąłem się w kuchni - wchodzi córka... "Jezu zmiłuj się!” Jakże nie szanujemy świętej ciszy. Nawet spacer nie daje ukojenia.

    Teraz czytam o Agapie - obrzędowej uczcie religijnej. Tak było u pierwszych chrześcijan. Wracamy do tego, ale wątpliwość budzi dzieleniu się chlebem podczas odprawianej Mszy św.! Zapewniam każdego, że Eucharystia nie wymaga żadnych „ulepszeń”. Forma fizyczna jest mniej istotna, ale nasz Biały Chleb ma być podawany przez kapłana..."niech nikt tego nie dotyka!"

   Moje serce przeszyła „miłosna strzała”. Zakryłem twarz gazetą i siedziałem tak „odgrodzony” od rodziny oglądającej telewizję (nie mam własnego pokoju). Nagle "ujrzałem" taką Agapę, ale duchową... ponad parafiami, może ogólnopolską. Boję się tylko fałszywych chrześcijan - tego nie wyzbędę się do końca życia. 

   Myśl uciekła do Pana Jezusa - Prawdziwego Przyjaciela i Towarzysza, który nigdy nas nie zawiedzie! Wiedz jedno, gdy nie ma Go przy tobie (w trudnych chwilkach życia)...stoi troszkę dalej i czeka na to co uczynisz? To sprawia Jego delikatność, cichość, dobroć i opiekuńczość...

   Czuję, ze Pan Jezus stawia na mnie! Ja jeszcze nie jestem pewny siebie i nie odpowiedziałem na Jego pytanie: „Czy chcesz oddać życie za Mnie?"…

                                                                                                                    APeeL