Dzień Świętości Życia

    Życie w łączności z Bogiem Ojcem zaskakuje każdego dnia. Wg mojego „planu” duchowego wczoraj (piątek) powinienem mieć wielkie przeżycia duchowe, a tak nie było. Teraz, po wstaniu o 6.00 poczułem Obecność Boga Ojca, ale tego nie można przekazać naszym językiem. 

    Ta bliskość Boga Ojca jest kontaktem mojej duszy z jej Stwórcą. To wywołuje ekstazę w ciele (jak po Eucharystii) z różnymi znakami: „patrzył’” wizerunek Taty z objawienia s. Ravasio, a w garażu wzrok przykuł piękny krzyżyk na  ścianie. Tak mówi do nas Bóg i nie jest mi potrzebny kontakt bezpośredni, bo jestem jego niegodny.

   Jako wierni Kościoła katolickiego jesteśmy teraz narodem wybranym przez Boga Ojca (Deus Abba) Wszechmogącego (Omnipotens Pater) w Trójcy Jedynego. Nasz Bóg Objawił się, a Jego Imię brzmi Jahwe („Ja Jestem”) i nie ma żadnego innego! Możesz mnie za to zabić...

   Nic nie da żadna dyskusja, bo Przeciwnika Boga (Szatana), upadłego Archanioła - o nadprzyrodzonej inteligencji - ludzkim rozumem nie pokonasz. Za chwilkę zobaczysz jego działanie, a jeszcze wówczas nie wiedziałem jak poważna będzie ta intencja.

    Na Mszy św. porannej Bóg Ojciec mówił przez proroka Ezechiela (Ez 37, 21-28): <<Oto wybieram Izraelitów spośród narodów /../ uczynię ich jednym ludem /../ już nie będą kalać się swoimi bożkami i wstrętnymi kultami, i wszelkimi odstępstwami /../”.

   Zrozum mój ból, gdy widzę brata Rozenka (normalnego, fajnego faceta) i "Miśka" Michała Kamińskiego, którzy ubolewają nad skrzywdzonymi zdrajcami (odebrano im nienależne emerytury) i teraz „biedacy” mają zbliżone do mojej (wyliczonej z 2.5 etatu niewolniczej pracy).

   Tacy jak ja byli dla nich śmiertelnymi wrogami, bo Szatan nie znosi Prawdy, którą jest Bóg. W moim kraju, a nawet w moim mieście nadal mam piętno „wroga ludu”, a islamiści czują się tutaj jak w przyszłej ojczyźnie. Mieszkają zawsze w punktach obserwacyjnych i na razie nie ogłaszają mnie bałwochwalcą...

   Bóg mówił dalej: << /../ wszyscy oni będą mieć jedynego Pasterza, i żyć będą według moich praw /../ Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.>> Popłakałem się przy śpiewie Ps (Jr 31): „Pan nas obroni tak jak pasterz owce”...

   Dzisiaj w Sanhedrynie postanowiono zamordować Pana Jezusa, mojego Zbawiciela (J11, 45-57). Zadecydował o tym najwyższy kapłan Kajfasz, bo doniesiono mu o wszystkich cudach, które uczynił Pan Jezus. Zabicie Syna Bożego uzasadnił racjonalnie: „lepiej jest dla was, aby jeden człowiek umarł za lud, niżby miał zginać cały naród”.

   To było wstrząsające Misterium. Cały czas chciało się płakać z powodu bliskości Boga Ojca, a słodycz i pokój zalewały serce. Miałem tylko jedno pragnienie, aby to zanotować i przekazać Tobie. W końcu popłakałem się na głos przed Panem Jezusem Miłosiernym.

   Nadszedł czas ponownej Mszy św. (17.00). Ja nie znałem powagi tej intencji, ale wiedział o tym Szatan. Zobacz 10 minut boju o to, abym nie wyszedł i nie odczytał intencji. Podsunął mi edytowanie zapisu z 1989 roku, bo „zdążę”. Po drgnięciu napłynęły już „trzy zapisy” (trwa to przeważnie 1-2 godzin), a ja miałem tylko 30 minut! Ponieważ zrezygnowałem z tego to zalecił w mojej osobie:„pozostanę i będę pisał”.

    Przeciwnik Boga wiedział, że przed wyjściem otrzymam natchnienie od Boga, aby zajrzeć do dzisiejszych czytań. Tam wzrok przykuły zaznaczone słowa z księgi proroka Ezechiela dające intencję modlitewną dnia!

    Wyszedłem do kościoła - jak nigdy wcześniej - i wolno odmawiałem moją modlitwę. Eucharystia ułożyła się w koronę jako podziękowanie za moją decyzję. Po Mszy św. „umierałem” podczas kontynuowania modlitwy, a idąc powłóczyłem nogami. Po wszystkim umęczony padłem w sen...

   Nie będę wymieniał skalanych wstrętnymi kultami („spółkujący inaczej”, współżyjący ze zwierzętami, sadyści, zwolennicy aborcji i eutanazji, mających haremy, itd.), aby nie mieć grzechu i nie propagować ludzkich dewiacji…

                                                                                                                                       APeeL