NMP Różańcowej

Dzień uchodźców

   Zerwałem się wcześniej z pieśnią w duszy: „Ave, Ave, Ave Maryja”, gdzie znalazłem słowa...”Weź Mateczko ten dzień i uczyń go Swoim”. Podjechałem wcześniej pod kościół z przekonaniem, że dzisiaj będą śpiewane „Godzinki”, a tu cisza i ciemność.

   Pocałowałem wizerunek Matki Zbawiciela, krzyżyk i różaniec. Poprosiłem o ochronę całej mojej rodziny i drugi raz o ochronę dzieci. Popłakałem się, ponieważ usłyszałem przez głośnik pozdrowienie: „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus’...

   Podczas dzisiejszych czytań był opis Zwiastowania oraz scena ze starcem Symeonem, który w Dzieciątku rozpoznał Zbawiciela. Na ten moment „patrzył” wizerunek Ducha Świętego oraz Aniołowie z lampionami przy figurze Pana Jezusa Dobrego Pasterza.

   Trwała bliskość Mateczki Najświętszej. Jakże to wszystko jest dla mnie zrozumiałe. Później popłaczę się podczas modlitwy Jana Pawła II, który zawoła: „Mateczko! Zawsze byłaś ze mną jako Matka, a Twoją Obecność najbardziej odczułem 13 maja 1981 r." (w czasie zamachu). Po Eucharystii nie mogłem wyjść z kościoła, bo moją duszę koiła bliskość Pana Jezusa.

   Od 8.00-14.00 był nawał chorych, ale przez 3 godziny napływała wzmacniająca słodycz, która sprawiła, że nikomu nie odmówiłem, pomagałem i dawałem to, co się należało. Serce zalało pragnienie podarowania kwiatów Św. Bożej Rodzicielce, ale kupiła je żona. Podjechałem pod „mój” krzyż i zapaliłem lampki Panu Jezusowi. Radość zalała serce, a właśnie śpiewano: „jak przeżyć to jeszcze raz?”...

   Teraz w telewizji płyną obrazy społeczeństwa w Szwecji, gdzie kościół luterański błogosławi małżeństwa gejów i lesbijek. Serce zalał ból, a oczy łzy, bo im Matka Boża jest niepotrzebna. Nie przetrwają jako naród...

    Pobiegłem na nabożeństwo różańcowe, gdzie stałem się skulony, malutki i cichy. Z rozważań dopływały słowa, że najważniejszą sprawą naszego życia jest szukanie Boga Ojca i Pana Jezusa. To prawda, bo cała reszta jest dodana...

   Po Eucharystii popłakałem się i odmówiłem cz. bolesną różańca. Zważ, że rano od Bestii napływał „wolny dzień”...narobiłbym kłopotów chorym i nie zaznałbym radości. Ilu żyje bez Matki Bożej, którą przekazał nam Pan Jezus w obliczu własnej śmierci:

- prawie wszyscy z mojej rodziny i z pracy

- większość z mojej ojczyzny

- większość ludzkości…

    W sercu znaleźli się uchodźcy. Cała rodziny i narody są przeganiane ze swoich siedzib. Poczułem cierpienie i łzy matek...tego zaznała też Matka Boża podczas ucieczki - z małym Jezusem i św. Józefem - do Egiptu.

    Rano podczas „Zwiastowania” patrzył wizerunek Ducha Świętego nad Ołtarzem, mały Jezus i św. Józef. Dzisiaj byłem dwa razy u Komunii św., a jest to wielka łaska. Z kościoła wyszedłem ostatni z poczuciem, że jestem Jej synem, bratem Pana Jezusa.

   Wzrok zatrzymała suka z małymi, które piszczały przy jej oddaleniu. Z nami jest podobnie, ale mało ludzi przejmuje się oddaleniem MB Niepokalanej. Ja dzisiaj wszystko oddałbym Matce Pana Jezusa. Tak chciałbym przekazać opis mojej tęsknoty poszukującym lub wątpiącym.

   Mateczka sprawiła, że całkowicie nie piję alkoholu. Upadki jeszcze będą, ale jest to początek do uwolnienia z nałogu. Poprosiłem, aby Mama przyszła do mnie w momencie mojej śmierci...

    ”Dziękuje Mateczko Najświętsza za ten dzień mojego życia z Tobą”...

                                                                                                                                             APeel