Pisałem od g. 4.00, a tuż przed wyjściem na Mszę Św. poranną złapała mnie śmiertelna senność. Ja nudzę opisem tego czasu, ale od decyzji w tym momencie zależy przebieg duchowy każdego dnia życia.

   Po sekundowym śnie z radością wstałem - dziękując Bogu Ojcu - za zaproszenie do kościoła! Ponieważ znałem już intencję od razu zacząłem odmawiać moją modlitwę. Tak się stało, że o 6.10 z włączonego radio „Plus” (transmisja nabożeństwa) padły słowa kapłana o tych, którzy się pogubili.

   Przypomniały się słowa z tablicy kościelnej o szukających sensu życia oraz napłynęli wszyscy z pokręconym losem. Prawie chciało się płakać, ponieważ moja modlitwa daje ukojenie duchowe. Przykro mi, że tylko garstka żyje wiarą w zatroskaniu o życie przyszłe.

    W sercu pojawili się kapłani, którzy porzucili sutannę i na krótko stali się „gwiazdami” barbarzyńskich mass-mediów. Przepłynęli też wszyscy z „lepszych” kościołów (luteranie, kalwiniści, itd.) oraz wierzący w bogów wymyślonych.

    Całkowicie nie docierały czytania, ponieważ byłem zalewany „dobrymi” sprawami (kuszenie). Nim się zorientujesz wszystko jest już za tobą. Pierwszy raz w życiu Ciało Zbawiciela ułożyło się w pionie i podzieliło usta na dwie części, a później zwinęło się w laurkę (”praca z błogosławieństwem Boga Ojca”).

   Po odmówieniu koronki do Miłosierdzia Bożego w wielkim uniesieniu wracałem do domu...powtarzając „Ojcze nasz”. To modlitwa przekazana przez Pana Jezusa, która koi tęsknotę za Bogiem Ojcem.

    Musisz zrozumieć, że jest we mnie dwóch całkowicie innych ludzi...przychodzący na spotkanie ze Zbawicielem i wychodzący po zjednaniu w Eucharystii. Ja nie piszę tego we wspomnieniach, ale z „tu i teraz”...z ławki kościelnej oraz z szumu ulicznego.

    W ramach tej poważnej intencji: napłynęły moje siostry, które mają życie pokręcone duchowo, a wzrok zatrzymała znajoma zajmująca się kotkami. Kiedyś należała do „garstki Pana” i przychodziła na codzienne Msze św. Poprosiłem też hipochondryczkę, aby nie wołała do Boga o swoje zdrowie, bo jest sprawna i powinna dziękować za obdarowanie.

    W tym czasie trafiłem na wyrwany znak drogowy, a jego odpowiednikiem jest Droga do Królestwa Bożego. Napłynęła osoba mec. Romana Giertycha, który został zaślepiony nienawiścią do przeciwników politycznych, a przecież każda partia polityczna ma zadanie „dorwać się do władzy”. Ktoś kto idzie na lekarza - leczy, grabarza - grzebie trupy, a rządzący chce rządzić.

    Tak go lubiłem, a on uwierzył, że Donald Tusk po powrocie do nas rozgoni towarzystwo związane z obecną władzą. Tak jest, gdy nie widzi się dobra ojczyzny tylko własne interesy, a takim ludziom brak jest skruchy.

   Wróciła też moja walka o Prawdę (Dawidka z Goliatem) z samorządem lekarskim, ale teraz moje serce jest przy podobnie skrzywdzonym lekarzu ze Słupska (przez OIL w Gdańsku). Zawieszono mu pwzl za list otwarty dotyczący pomocy biednym i bezrobotnym. Zastosowano u niego - podobnie jak u mnie - psychuszkę i całkowicie go skołowano...został bez niczego od 2006 r.*

   Trwa PRL bis z całkowitą bezkarnością funkcjonariuszy publicznych w białych fartuchach. Wielu z nich powinno założyć sobie samorząd, ale w więzieniu (wg powiedzenia Stefana Niesiołowskiego).

    Gdybym nie poszedł do kościoła rano to cały dzień byłby inny (nie znałbym intencji), bo teraz wyszedłem na Mszę Św. wieczorną, a łzy zalały oczy. W Ew (J14, 7-14) w serce wpadły słowa: <<A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje. Ja to spełnię>>.

    Z płaczem wołałem do Pana Jezusa o pomoc dla tych, którzy pogubili się, a moje serce chciało pęknąć z powodu współcierpienia z Panem Jezusem. Nie mogłem się ukoić i „św. Agonię” odmawiałem „dziesiątkami”, a to było stokrotne błaganie Boga Ojca za tak cierpiących. Nie mogłem wrócić do domu i ta modlitwa trwała 2 godziny! Cały czas wołałem z pewną wiarą, że kolega otrzyma pomoc. Nieprzypadkowo skontaktowaliśmy się…

                                                                                                                                     APeeL

* Dam to pismo-protest, które przysłał z prośbą o nagłośnienie jego krzywdy,a zarazem mojej, bo nadal mam zawieszone pwzl 2069345!