W czasie senności napłynęło wielkie pragnienie spotkania z Panem Jezusem na Mszy św. o 6.30. Po drodze zdążyłem sprawdzić stan kwiatów pod krzyżem.

    Podczas wchodzenia do kościoła wołam: „Ojcze! Przyjmij wszystkie moje trudności”. Nadal brak wody święconej o którą walczę. Sądziłem, że kościelny jest na urlopie, ale właśnie wygląda...  

    Lud śpiewa do Matki Pana naszego „ociemniałym podaj rękę, niewytrwałym skracaj mękę”. Dzisiaj wspomnienie św. Augustyna, który miał podobną do mnie ścieżkę duchową.

   Komunia św. pękła na pół...„My”, a to oznacza jakieś  cierpienie w którym Pan Jezus będzie ze mną...”jam nie godzien, nie godzien”.  Tu na prawdę jest Bóg Żywy. Dziękuję za wszystkie łaski.

   W przychodni trafiłem na ciszę przed burzą...nie było żadnego pacjenta, ale po czasie zaczął się nawał z elementami nękania...szczególnie w ostatnim momencie:

- pomyliłem dwóch siwych dziadków

- wpadają z paskiem wypłaty

- syn zabiera samochód

- ostatni pacjent prosi o dokładne badanie, bo rzadko przychodzi!

     Wyszedłem zdenerwowany aż trzęsły mi  się ręce.

15.00 Koronka do miłosierdzia, a pokazują obrazy nawałnicy w Polsce. Drzemkę przerywa telefon do żony...20 minut rozmowy. Kolega lekarz z piętra remontuje mieszkanie...właśnie puściła uszczelka i zalał nam łazienkę! W telewizji przedstawiają:

- obrazy przewożenia koni do Włoch

- przewożenie jeńców wojennych (RTL)

- mieszkającą w budynku „ruinie”

- ofiary nawałnicy.

     Trwa wojna Palestyńsko - Izraelska, a moje serce zalało pragnienie bycia w Ziemi Świętej. Przypominają się słowa Pana Jezusa, że żyjemy gorzej od zwierząt. Taka prawda, bo zwierzęta nie zabijają z nienawiści...poza instynktem. Wychodzę na modlitwę, a w sercu Czeczenia, powodzianie, ofiary wypadków (właśnie pacjent złamał biodro) i chorób przewlekłych.

  Piszę, a w tv pokazują: bezrobotnych, wyrzucanych z mieszkań, konflikt sąsiedzki z zamknięciem wjazdu do posesji, kobietę z dzieckiem żyjącą w rodzinie alkoholików. Jeszcze program z medium...przepływa świat chorych psychicznie i opętanych.

     Jakże cierpią w Niebie z naszego powodu...                                            APEL