Hedonizm (gr. ἡδονή, hedone, "przyjemność", "rozkosz") – pogląd, doktryna, uznająca przyjemność, rozkosz za najwyższe dobro i cel życia, główny motyw ludzkiego postępowania. Unikanie cierpienia i bólu jest głównym warunkiem osiągnięcia szczęścia.

    W pogotowiu personel - po wyjeździe do nagłego zgonu - stwierdzał, że „trzeba żyć krótko i dobrze oraz ładnie wyglądać w trumnie”! To nie było śmieszne, ponieważ jako lekarz wciąż stykałem się ze zgonami pacjentów całkowicie nieprzygotowanych do odejścia z tego świata. Pomijam kłopoty życiowe, bo ważniejsze są duchowe.

   Przy moim pytaniu: co jest najważniejsze w tym życiu 90% ludzi odpowiada, że zdrowie ciała! Tylko garstka wiernych jest świadoma posiadania duszy i jej kłopotów po takiej śmierci. W kościele dziwi mnie zawołanie modlitewne o stałe zdrowie ciała i duszy (zrównanie prochu z częścią nieśmiertelną).

   Jest to wynik myślenia ludzkiego, bo dusza ma dążyć do świętości, a ciało - nawet najzdrowsze - w tym czasie zmarnieje („proch z prochu”). Tylko Pan Jezus i Matka Boża bez grzechu pierworodnego wrócili do Domu Ojca...z ciałami!

    Hedonizm wg mnie jest lękiem niewierzących w życie wieczne i błędnie uważających, że wszystko kończy się śmiercią i grobem. Nie potrafię edytować rycin, ale kiedyś próbowałem przedstawić nasze przyjemności na tle ekstazy po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii.

   Wyobraź sobie linię zero i nasze cierpienia, smutki, bóle, które są poniżej, a wszelkie ludzie przyjemności powyżej. Po orgazmie, piciu alkoholu lub zażyciu narkotyków mamy przyjemność, która kończy się niesmakiem, kacem lub głodem alkoholowym. Natomiast orgazm (libido) daje wyskok przyjemności z szybkim spadkiem jej trwania. 

   Na tym tle - jako mistyk świecki - powiem Ci, że zjednanie z Panem Jezusem daje nam szczęście, którego nigdy nie zazna hedonista. Stanu ekstazy po Eucharystii nie da się wyrazić w  naszym języku, a w pieśni są słowa: „O! Szczęście niepojęte, Bóg Sam odwiedza mnie”. Stan tego szczęścia niepojętego może trwać różnie długo...nawet godzinami i nigdy nie ma „dołka” psychicznego.

   Szatan wie, że tylko Bóg może sprawić ukojenie naszej duszy i podsuwa namiastki szczęścia o których bredzą hedoniści, a przy okazji głoszą jego oszustwo, które wyklucza życie wieczne! To kłamstwo jest bardzo proste i skuteczne, bo my opieramy się na naszych "badaniach".

   Przecież ciało podlega destrukcji: zarazisz się, stracisz nogę w wypadku, kichniesz i doznasz wylewu podpajęczynówkowego, upadniesz i odkleisz sobie siatkówkę w oku. Nie wspominam o podstępnie przebiegających nowotworach lub infekcjach, chorobach typu skomplikowanych zespołów...

   Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z uzależnienia w dążeniu do szczęścia, którego nie doznasz na tym zesłaniu, gdzie króluje cierpienie. Większość nie wie czego szuka, a świat nie może ukoić tęsknoty naszej duszy za Bogiem.

    Szatan podsuwa:

- seks z rozkoszą (zmiany partnerów u salonowców), a nawet rozpustą seksualną (różnego typu prostytucją)

- posiadanie, którego symbolem jest złoto...przykładem jest mafijna reprywatyzacja zabijająca rodaków...

- władzę i sławę z różnymi wyczynami zagrażającymi naszemu zdrowiu i życiu (sporty ekstremalne) oraz niedopuszczalne zachowania (Palikot: krzyż z przypiętych puszek po piwie). Na szycie jest pragnie władzy nad światem (bolszewizm i Państwo Szatańskie, gdzie „męczennicy” trafiają do nieba z dziewicami, itd.). 

   Każdy zna w swoim środowisku: zabijanych przez nałogi (hazard, alkoholizm i narkomanię, a nawet nikotynizm), godzinami okupujących ławki („ławkowców”) w młodym wieku oraz balkony ("balkoniary"). W moim bloku są dwie panie terroryzujące wszystkich głośnym plotkowaniem na cały regulator, bo zaczynają głuchnąć, a jest to ich jedyna i ostatnia przyjemność.

    Dzisiaj sam - w ramach jeszcze nie znanej intencji - wybrałem przyjemność i na Mszy św. wieczornej nie mogłem podejść do Eucharystii…     

                                                                                                                               APeeL