Do odprawiania Mszy św. o 7.00 wyszedł „mój” kapłan, a serce zalała radość. W tym czasie Pan Jezus powiedział do mnie, że jestem jednym z tych, którzy będą głosić Słowo Boże...aż na krańce świata. Nie wiedziałem, że to spełni się po latach...

   Podczas przekazu o Wniebowstąpieniu Pana Jezusa łzy zalały oczy, bo byłem pewien, że nie doczekam Paruzji! Dzisiaj, gdy to edytuję (04.06.2018) waham się, bo Apokalipsa już trwa...

    Z drugiej strony odejście Zbawiciela sprawiło Zesłanie Ducha Świętego, naszego Pocieszyciela. Nagle jasna stała się Jego „wzmacniającą słodycz” podczas nawału pracy.

   Wczoraj obiecałem św. Jehowy (kobiety), że pomodlę się za nie..teraz ofiarowałem w ich intencji Eucharystię z prośbą o znak Boga, aby uciekły z tego zgubnego zgromadzenia. Wracałem napełniony wielką radością i pokojem. Przypomniały się słowa o królestwie miłości i pokoju, które jest w nas.

   Szatan szczególnie atakuje takich ludzi i to od momentu przebudzenia...to jest najważniejszy moment każdego dnia. Dzisiaj podsuwał mi „dobro” czyli wzięcie wolnego dnia za nadgodziny, a narobiłbym wiele zła...przez zaniechanie czynienia dobra.

   Właśnie tłumaczę pacjentowi z „mocną głową”, któremu kapłan z ludzkimi wadami zasłonił Pana Jezusa: „gdy ciało odpadnie i zabiorą panu rozum wszystko będzie jasne! Dobry rozum to wielka zguba, a pan swoją argumentacją może zgubić niejednego, bo wielu jest wątpiących!”

   Trafiła się też śmiertelnie chora biedaczka (przerzuty raka piersi) z zagmatwanym życiem (alkoholiczka). Wskazałem jej, aby wróciła do Boga Ojca, który wszystko nam wybacza (przyjmowała Eucharystię po pijaku), bo ostatni może być pierwszym. Podarowałem jej odpowiednik 15 dolarów na leki, bo już nie pije denaturatu...

   Prawie koniec udręki, wyraźnie zesłabłem, a zły przysłał mi: chorą psychicznie (jest psychiatra), gnębioną przez zakład pracy i pragnącą kontroli zdrowia. „Panie Jezu pomóż”, a właśnie wchodzi staruszek i mówi: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, a za nim jest pacjent, który zawsze przyjeżdża w takich nawałach (odbiera telepatycznie:: „przychodnia”).

  Po koronce do Miłosierdzia Bożego słuchałem Mszy Kościoła Chrześcijańskiego Baptystów. Tam mają piękne celebracje, ale u nich Eucharystia jest pamiątką Ostatniej Wieczerzy. W tym czasie Zły podsuwał mi alkohol i zalewał serce pustką.

    Teraz zrozum słabość zwykłych ludzi, którzy poddawani są złości, zwątpieniu oraz nękaniu przez świat widzialny i niewidzialny. Dopiero „spojrzenie” figurki Pana Jezusa porcelanowego (z Sercem) sprawiło radość i moc.

   Przepływają sprawy tego świata:

  • dwóch polityków mówi o ujawnieniu agentów w Sejmie i Senacie...

  • z Himalajów nie wróciła Wanda Rutkiewicz, a ks. prof. Tischner mylnie wskazał, że pójście za głosem „gór” to wezwanie Nieba. Głos Boga przestrzega nas przed ryzykowaniem życia dla ziemskiej sławy i chwały własnej...w tym wypadku zrezygnowania ze zdobycia ostatniego ośmiotysięcznika do kolekcji! To dla mnie bardzo jasne...

  • pokazano człowieka, który wykonywał wyroki śmierci na zdrajcach w czasie wojny i do dzisiaj nie odnalazł Pana Jezusa! Jakże szkoda mi tego rześkiego staruszka.

  • artykuł o Wiktorii Winiarskiej („Gizi”), która była autentycznym jasnowidzem, ale nie dojrzała Pana Jezusa! Zobacz co oznacza „światło ziemskie". Jej pogrzeb stał się manifestacją okultystów i wielkiej "Rodziny Duchowej"...

   W końcu wypiłem trzy kieliszki koniaku i posłucham natchnienia, aby na tym skończyć...

                                                                                                                                           APeeL