Celem życia każdego z nas jest świętość...nie ma innej drogi trafienia bezpośrednio do Królestwa Bożego, do naszego wiecznego domu. To dążenie najlepiej obrazuje drabina do nieba...im wyżej jesteś tym upadek jest boleśniejszy.

   Droga do świętości prowadzi przez różne utrapienia: od drobnych do wielkich cierpień (małe i duże krzyże)...z radością w momencie śmierci! Pokusy i upadki służą zauważeniu, co uczynisz później...czy podejdziesz do Komunii św. bez oczyszczenia, czy będziesz żałował i pragnął iść drogą Boga? Możesz zezłościć się i nie iść do kościoła...zgrzeszysz i obrazisz się na Boga Ojca, który z tego powodu cierpi i czeka na twoje przeproszenie, bo zna naszą nędzę.

   Każdy z rodziców ziemskich wie o czym piszę. Niektórzy odchodzą od wiary z powodu zbyt wielkich wymagań. Większość ludzkości nie wierzy w istnienie świata nadprzyrodzonego, a Szatan zalewa ich bajkami o „wielkim wybuchu” z powstaniem wszystkiego.

   Sam zobacz, co sprawia ograniczeni duchowe. Dopiero po śmierci dowiadują się, że jesteśmy i wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim...”mądry człowiek po szkodzie”.

   W tym tygodniu poprosiłem Boga Ojca o błogosławieństwo, bo wówczas wszystko idzie wg Jego woli. Zresztą każdą nabożeństwo kończą słowa kapłana: „Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący”.

   Na ten moment Bóg Ojciec mówi do mnie poprzez objawienie osobiste (Żywy Płomień):

   <<Jam Jest Który Jest /../ Pierwsza Osoba Trójcy Świętej. Kocham cię /../ ufaj Mi i nie lękaj się, bo jestem z tobą, aby ci pomagać. Znam ciebie w każdym calu twojego ciała i duszy, bo taką mam Moją Naturę. Cieszę się, że oddałeś swoją wolną wolę do Bożej dyspozycji przez Niepokalaną. Wykonałeś ten akt, a Ja go przyjąłem z radością i miłością, choć marnie to uczyniłeś.>>*

   Na Mszy św. mój ulubiony prorok Izajasz wskazał (Iz 61, 9-11), że wszyscy takich rozpoznają wśród narodów, że „oni są szczepem błogosławionym Pana”. Jak takich rozpoznasz? Wszystko badaj wg owoców. W Ew (Łk 2, 41-51) w Jerozolimie „zgubił się” 12-letni Pan Jezus.

   Dzisiaj Bóg Ojciec „zostawił mnie”, abym siłował się z małymi przeciwnościami...w tym z pustką duchową i postąpił wg woli własnej. Już na Mszy św. byłem zalewany rozproszeniami, a to sprawiało brak poczucia obecności Boga Ojca, który cały czas jest przy nas.

    Po nabożeństwie do Serca Pana Jezusa podlewaliśmy kwiaty pod figurą Matki Bożej, podjechaliśmy pod „mój” krzyż, a w „Biedronce” robiliśmy zakupy czego nie lubię po spotkaniu z Panem Jezusem.

   Później marnowałem cenny czas na szukanie kontaktu z Centrum Terapii Dialog w Warszawie, gdzie zapisałem się na wizytę. Tam jest trudno dojechać w śmiertelnym upale. Nie mogłem ukoić pragnienia, a przy kilku próbach drzemki atakowały mnie zaciekłe muszki.

    W tych dniach Szatan dręczył mnie pobudzeniem seksualnym, a wówczas łatwo upadasz w myślach. Często w takich sytuacjach dochodzi do działania Przeciwnika Boga...jestem wówczas pusty duchowo i pełen zwątpienia (groźna broń demona).

   Nigdy nie ma tego, gdy Abba jest przy mnie. Przypomina to sytuację dzieciątka z ojcem ziemskim w pobliżu oraz jego przytulenie. Jeżeli nie znasz tego uczucia to jego brak nie jest cierpieniem.

   Także Eucharystia zapowiadała jakieś złe zdarzenia, bo pękła, a połówki rozeszły się. To zdarza się bardzo rzadko i oznacza kłopoty lub cierpienie. Tak dzisiaj będzie, a rozpoczyna się śmiertelny upał.

   My nie mamy dostępu do tego, co będzie za chwilkę, a puszczenie ręki Deus Abba prowadzi nas na manowce, ponieważ wówczas postępujemy wg woli własnej. Każdy zna rozbieganie takich maluszków, a większość w sprawach duchowych to oseski nie potrafiące jeszcze ssać piersi mamy.

    W ręku mam moją dyskusję na jakimś forum z 25.07.2015, gdzie pisałem do @krzychu
<<Każdy z nas ma wolną wolę...jedyny dar od Boga! Pan kładzie przed nami: błogosławieństwo i przekleństwo...delikatnie mówiąc: brak błogosławieństwa.

   Ja oddałem moją wolną wolę Bogu Ojcu wg Modlitwy Pańskiej. Odpowiedź sam sobie: czy podobasz się Bogu jako Jego dziecko? Co podarowałbyś Bogu w momencie śmierci z dnia dzisiejszego? Ja byłem na dwóch Mszach św. (odrabiam 45 lat pogaństwa) i modliłem się: za porwanych przez szatana! Wśród tych są rządzący, którzy tańczą z demonami >>.

   Jeśli jesteś poszukującym lub na rozdrożu nie zmarnuj mojego świadectwa wiary i spróbuj uczestniczyć w codziennej Mszy św. Tego zalecenia nie usłyszysz od filozofów mieszających mądrość ludzką z teologią. Ja nie piszę tego z książek, ale po zjednaniu z Panem Jezusem Eucharystycznym.

    Mojego stanu duchowego nie zmienił powrót na Mszę św. wieczorną, ponieważ trafiłem na ślub, a wówczas do połowy nabożeństwa trwa składanie życzeń parze młodych. Tą intencję odczytam dopiero - po zawołaniu do Ducha Świętego - w poniedziałek zjednany z Panem Jezusem w Eucharystii.

   Już woń kadzidła przed Najświętszym Sakramentem dała ukojenie. W stanie ekstazy pozostałem na placu kościelnym i w wielkim pokoju wołałem do Boga Ojca w mojej modlitwie. Nie chciało się opuścić tego miejsca.

                                                                                                                                       APeeL

* Żywy Płomień Przekaz nr 741 Warszawa Jelonki, 26 luty 2017r. godz. 1:04