Nie planowałem Mszy św. porannej, ale łzy zalały oczy z powodu pragnienia Eucharystii. Ty nie zrozumiesz tego, ale wiedz, że to pragnienie jest podobne do naszego pragnienia codziennego chleba dla ciała, a Chleb Żywy jest takim pokarmem dla duszy.

  Czy kiedy płakałeś z głodu ciała, bo u mnie głód duszy wywołuje łzy. Sprawia to tęskna rozłąka z Bogiem w Trójcy Jedynym, który dał nam „Mannę z Nieba” na czas wędrówki do Królestwa Bożego.

   Pokazano to na narodzie wybranym wyprowadzonym z Egiptu. Teraz ja należę do takiego narodu, który jest rozproszony po całym świecie. Niczym ode mnie nie różni się powołany i wybrany przez Boga Ojca: Chińczyk, Koreańczyk, Tajlandczyk czy Węgier lub Rosjanin...

    Wystąpił normalny dylemat, bój ciała pragnącego pracy i zarobku („zbierania do dziurawego mieszka”) z duszą, która tęskni za zjednaniem ze Zbawicielem. Na ten moment nadeszła pomoc ze strony żony, która wspomniała o duszach zmarłych, które czekają na nasze wsparcie i „proszą się” o  modlitwy!

   To prawda, bo bardzo szybko zapominamy o odchodzących. Ustaliliśmy, że ona przejmie modlitwy po odczycie przeze mnie intencji. Ponieważ pracuję od 8.00, ale jako stachanowiec przybywam o 7.00...miałem nadzieję, że nie będzie żadnego pacjenta i wówczas pojadę na nabożeństwo o 7.30.

    Niestety...czekał na mnie plik kart, a po wypiciu mocnej kawy wystąpiło zaburzenia rytmu serca, które wywołało niepotrzebne szczepienie wszystkich pracowników przeciw grypie...

   Pracowałem w wielkim pośpiechu do 14.00, a później przygotowywałem się do dyżuru w pogotowiu. Pojawiła się „duchowość zdarzeń” z odczytem intencji modlitewnej tego dnia:

- nie byłem na Mszy św.

- na dyżur nie zabrałem wizerunku Pana Jezusa z Całunu

- w „Super expressie” było zdjęcie sierot z Afganistanu, a przed pogotowiem kręcił się szczeniak bez suki

- był u mnie wyjeżdżający za chlebem do Hiszpanii (żonaty z trójką dzieci)

- napłynęła siostra żony i lekarka z przychodni (pozostawione przez mężów)…

    Z włączonej kasety popłyną słowa poezji o „wiecznym smutku duszy”, a z „Echa Medziugorie” Matka Boża zapewniała, że „nie zostawi nas samymi”. Przypomną się poranne łzy w oczach, a także podczas powrotu z pracy, gdy wołałem do Boga Ojca. Po odmówieniu koronki do MB i kojącym śnie krążyłem odmawiając cz. bolesną różańca.

   Jakże dobry jest nasz Tata, bo powrócił prawidłowy rytm serca i to podczas cierpienia duchowego: smutku z poczuciem rozłąki i opuszczenia. W tym czasie z gazety „patrzyło” zdjęcie opuszczonego domu i pola. Jakże cierpią dusze czyśćcowe. Jakże pragną naszego wstawiennictwa...

    Cały dyżur był spokojny...nawet w nocy nie obudzono.

                                                                                                                                APeeL