Podczas wyjazdu karetką o 6.20 pomyślałem o naszej relacji z Bogiem Ojcem: czy życie powinno składać się tylko z dążenia do Boga i czy Bóg tego pragnie? Widzę to następująco: Bóg Ojciec, a poprzez Niego ludzkość stanowi jedność, bo w każdym z nas jest Jego cząstka (dusza).

   Przypomina to ognisko z iskrami, które Jego Światłością w naszych ciałach. To jest zarazem miłość wszechogarniająca, czynna, bo wiara bez uczynków jest martwa. Najlepiej ukazałaby to animacja...

   Tuż przed obiadem mojej pacjentce robimy urografię, a są to tortury typu średniowiecznego. Leżysz na zimnym stole bez poduszeczki pod głową, na brzuchu masz ucisk naprężany specjalnymi przyciskami, a do żyły podaje się szczypiący kontrast.

  • To nic takiego mówi, dopiero wkładanie przyrządów do pęcherza...to jest męka.

  • Gdzie pani szuka pocieszenia.

  • W lekarzach...

  • A gdzie znajdą pocieszenie lekarze, przecież ja także podlegam z panią i z innymi pacjentami wielkim udręczeniom. Moim pocieszeniem jest Pan Jezus.

  • Ja też modliłam się...panie doktorze.

   Tuż przed snem czytałem słowa Ojca Pio: „Bóg dał mi łaskę rozumienia cudzej niedoli, a zwłaszcza wrażliwość na ciężki los biedaka. Dla osoby udręczonej wziąłbym chętnie na siebie wszystkie jej cierpienia...jestem zafascynowany chęcią poświęcania życia dla braci."

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (1 lipca 2018 r.) wiem o tym, bo wszyscy mistycy czują to samo...ich iskry rozpalają w duszach miłość miłosierną, pragnienie współcierpienia z Panem Jezusem i uświęcania swoich cierpień. To proste, ale bez łaski wiary niewykonalne. 

   Pamiętaj, że nie ma nic ważniejszego od Boga, bo tylko z Panem Jezusem odsuniesz w swoich myślach grzech, który tam właśnie się rodzi. Można utracić narząd i nadal nim grzeszyć w myślach!

   Dzisiaj w pracy mam bardzo ciężki dzień, a dodatkowo jest zmiana pogody na wyż. W szczytach nawału chorych pomaga mi wymawianie słów: Bóg, Pan Jezus i Duch Święty.

   Koniec pracy, ale dalej przede mną dyżur w pogotowiu i pokusa wypicia "tylko kieliszeczka” z ręki pracownicy. Wypijam w świadomości, że należy mi się za ciężką pracę, bo alkohol też stworzył Pan Bóg...na nasze pocieszenie.

   Już dobrze, odprężenie, nadszedł pokój...to jeszcze po kieliszeczku. Przepisuję to i widzę ohydne mamienie nawróconego, który nie potrafi odróżnić dobra (wyrzeczenie) od „dobra” (pocieszenie). To śmiertelny bój, którego nieświadomi są nowicjusze wchodzący na ścieżkę prowadzącą do Niebieskiej Drabiny…

                                                                                                                    APeeL