Po przebudzeniu zastanawiałem się dlaczego Pan Bóg dał nam sen. Doszedłem do błędnego wniosku, że sen skraca okres naszego wygnania. Dzisiaj wiem, że przez sen jest ukazany okres ciemności w której żyje wielu, najczęściej nieświadomych tego.

   To łatwo można przenieść na sprawy duchowe z ujrzeniem braku Światłości Prawdziwej. Pod kościołem z radia płynie informacja o święcie 1 Maja. Wchodzę do kościoła i wiem, że intencja jest za ciężko pracujących.

   W nagłych błyskach ujrzałem; niewolników, górników, hutników, oraczy z dawnych lat, a nawet obecnych rolników...i starych ludzi pochylonych z upracowania. Napłynęła postać Jana Pawła II, który jest przykładem pracoholika, ale na Roli Bożej, bo oprócz normalnych zajęć modli się niekiedy całe noce.

   Dołóż do tego chirurgów operujących wiele godzin oraz tych, którzy ślęczą przy komputerach na granicy wytrzymałości. Łzy zalały oczy, ponieważ Bóg Ojciec dał nam niedzielę ("nie działam"), ale wielu pracuje nawet w tym dniu! Skulony i malutki klęczałem po przyjęciu Eucharystii...

    W telewizji trafiłem na śpiew Armstronga, a  sercem znalazłem się przy ludziach spracowanych oraz wśród czarnych niewolników. Trwała też dyskusja o emeryturach i rentach, a niektórzy mają bardzo małe świadczenia (wyzysk).

    W przychodni już dawno nie pracowałem tak ciężko z wołaniem co chwilkę: „Panie Jezu zmiłuj się nade mną”, a w samochodzie - podczas powrotu do domu - popłakałem się ze zmęczenia. Napłynęła też osoba żony, która na studiach sprzątała na budowach i zawsze modli się za mnie z prośbą o dobry dyżur.

    Zaczynam dyżur w pogotowiu, a podczas modlitwy wzrok zatrzymał krzew cierniowy w kwiatach. Pan Jezus wprost mówi; zobacz, co oznaczają dla Mnie takie cierpienia...to ciernie otoczone kwiatami.

   Pragnę chwilki ciszy i samotności, a wnoszą ciastka. Po chwili ktoś wchodzi pomyłkowo do pokoju lekarskiego. W sercu niejasny lęk o utratę pracy, ale napłynęła bliskość Boga Ojca. Na ten moment   książki „Prawdziwe życie w Bogu” płyną  piękne słowa pocieszenia; 

    „/../ Wytrzymaj /../ nic nie będzie daremne /../ pewnego dnia zobaczysz Światłość twarzą w Twarz /../ nie bój się /../ miej ufność /../ bądź wytrwały w twoich modlitwach /../ czyż nie zalewam cię łaskami /../ potrzebuję dusz-ofiar /../.”

    Najważniejsze są dusze-ofiary. To wiem, bo wokół trwa pustka duchowa i grzeszny świat. Ucałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu, a radość Boża zalała serce z odczuciem dobroci Najświętszego Ojca. Teraz zrywają do porodu, a to daje chwilę wytchnienia, bo można drzemać w karetce. 

   Jakże dobry jest Stworzyciel, Pan mojego życia; obecnego i przyszłego. W tym momencie napływa poczucie obdarowanie, którym jest żona, towarzyszka tego zesłania. Pojękuję tylko; „Tato! Tato!.”

    W nocy 3 razy zerwano do chorych dzieci (ostre zapalenie gardła, ucha, okostnej). Dobrze, że zabrałem penicylinę, bo w nocy są nieczynne apteki. Wykonałem od razu zastrzyki (wówczas można było wykonywać bez prób)...

     ”Dziękuję, dziękuję Ojcze”...

                                                                                                                               APeeL