Na Mszy Św. porannej zdziwiłem się słowami św. Pawła (1Kor1, 17-25); „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, którzy idą na zatracenie /../ Czyż nie uczynił Bóg mądrości świata głupstwem? /../ To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi /../”.

   Bóg dał nam rozum po to, abyśmy - poprzez dzieło stworzenia - odnaleźli Stwórcę. Prawdę znają powołani i wybrani przez Boga na całym świecie. Natomiast cudu stworzenia nie widzą mądrzy tego świata, którzy głoszą głupie teorie...negując nadprzyrodzoność z posiadaniem przez nas duszy. 

   Żydzi nadal żądają znaku, a krzyż z Jezusem jest dla nich zgorszeniem. Natomiast  Muzułmanie ten najświętszy znak traktują jako cel zniszczenia, a nieświadomi ich inwazji przyjmowali ich z otwartymi ramionami. 

   Napłynęło natchnienie, aby podejść do spowiedzi i w czystości poświęcić ten dzień mojego życia w intencji kolegów z Izby Lekarskiej, którzy od 10 lat tkwią w obronie psychiatry anty-krzyżowca. Prokurator stwierdził, że krzyż to drzewo…

   Tak uczyniłem, aby wytrącić Szatanowi kuszenie moją krzywdą. Eucharystia przewijała się do przodu i ułożyła ochronnie. W tym czasie lud śpiewał z siostrą: „Jezu ufam Tobie”...pozostałem w pustym kościele, aby odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   Później złapała mnie śmiertelna senność (przed opadami) w której chciałem zasnąć i obudzić się w Królestwie Bożym. Po wyjściu ze świątyni zawołałem:

   „Tato! Tatusiu, który jesteś w Niebie zmiłuj się nad moimi kolegami, otwórz serce chociaż jednego, bo zginą marnie. Spraw to Panie, bo ja za nich odpowiadam. Przyjmij ten dzień i moje modlitwy, bo nadal krzyż jest obrażany i to przez ludzi wykształconych, znających Konstytucję i pełniących zawody zaufania społecznego...których obowiązuje etyka zawodowa. Boże mój! Stworzycielu nas wszystkich miej miłosierdzie nad nimi.”

   Tak się złożyło, że właśnie opracowywałem zapis z 01.09.1992 „za głuchych i ślepych”. Wówczas też wołałem do Boga Ojca, aby przyjął moje cierpienie, bo tacy nie chcą Pana Jezusa...w ich intencji przyjąłem Eucharystię,  a mój wzrok zatrzymał drewniany krzyżyk zostawiony na ławce kościelne.

   Miałem wielkie pragnienie posiadania takiego krzyżyka do modlitw w pogotowiu, ale nie wypadało go zabrać. Sam zostawiłem gdzieś krzyżyk podobny do tego, który miała siostra Faustyna (na zdjęciu). Te intencje połączyły się, bo tak jest z pozbawionymi Światłości Bożej ("głupie panny z lampami bez oliwy")...

    Wróciłem na Mszę św. wieczorną, stałem w przedsionku kościoła między dwoma krzyżami, a Eucharystia ułożyła się w łódź, która oznacza pomoc Zbawiciela...tak jak przestraszonym Apostołom podczas burzy. Moje serca zalał pokój z pragnieniem samotności, a w drodze do domu w oknie sklepu wzrok zatrzymały dwa krzyże...

     Całą godzinę trwała moja modlitwa w tej intencji…

                                                                                                                                         APeeL