Wczoraj - podczas dyżuru - modliłem się do Ducha Świętego o światło dla córki i syna oraz pocieszenie żony. Dzisiaj dowiedziałem się, że właśnie w tym czasie była awantura w której córka krzyczała, że nie ma Boga (coś w tym stylu).

   Powiedziałem żonie, że uratuje nas tylko modlitwa. Ostrzegłem żonę, że ataki demona będą jeszcze większe. My mamy być dobrzy i wciąż prosić Ducha Świętego o Światłość Bożą. W tym czasie poprosiłem córkę, aby była dobra. Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.09.2018) wiem, że tak właśnie się stało.

   W drodze do pracy słuchałem nagrania pastora zielonoświątkowców Johna Osteena, który ładnie mówił, ale teraz wiem, że tam są ładne celebracje z dzieleniem się chlebem na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy.

   To wielki błąd...dobrze, że ominąłem ten lepszy Kościół w który wpadł kolega z którym specjalizowałam się w Słupsku. Po latach spotkaliśmy się k. Warszawy...specjalnie pojechałem do niego, aby to sprawdzić.

   Przed wyjściem do pracy postanowiłem, że będę omijał jednego człowieka, a teraz muszę go zabrać do samochodu. Nagle zrozumiałem, że mam nie wstydzić się Pana Jezusa. Przypomniały się czasy z dzieciństwa, gdy wstydziłem się swoich rodziców. Ludzie nie wstydzą się czynionego zła, a nawet nim się chwalą.

   Podczas pracy było ciężko, trwało zamieszanie, ale wszystko znosiłem cierpliwie. Pojechałem na działkę, aby  poczytać o duchowości, gdzie temu sprzyjała cisza i słońce. Tam padły święte słowa, które stały się zrozumiałe dla mnie po latach od nawrócenia:

- Bóg Sam nas wzywa i powołuje do świętości…

- mistyka prowadzą natchnienia Ducha Św. w tym wszechogarniająca Miłość Boża.

   Stajesz się wówczas samotnikiem pragnącym ciszy, a zarazem wiesz, że Bóg kocha cię mniej niż wszystkich, bo jesteś obdarowany! To jest pokazane na rodzicach i dzieciach...bardziej kochane są chore i słabe.

   Każdy brak kontaktu z Bogiem wywołuje poczucie opuszczenia...wówczas staję się normalnym i pytam: dlaczego zostałem opuszczony. To zarazem wyjaśniają słowa Pana Jezusa na krzyżu: „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił?”

    Wyobraź sobie to cierpienie Pana Jezusa, gdy tego kontaktu nie miał aż do śmierci! To była ostatnia i największa próba z Jego pierwszym żaleniem się. Tak wówczas potrzebował chwilki pocieszenia, a ja wiem, co oznacza ten kontakt z Bogiem Ojcem…

                                                                                                                                  APeeL