W porannej krzątaninie po głowie chodziła Modlitwa Pańska („Ojcze Nasz”) na tle pięknej muzyki, którą słyszałem w Mszy Św. radiowej. Dzieciom dałem drobne pieniądze z karteczkami: „Bądź dobry, bądź dobra i ucz się.”
Dzisiaj mam złe poczucie z brakiem siły, a serce zalewa niechęć do pracy...zrozumiałem podobnie zniechęconych, a zarazem pozbawionych Boskiej pomocy.
W oddziale przypomniała się babcia, która o północy pytała o kolację i krzyczała do pielęgniarek: „czy ruszy się jaka?”.Powtórzyłem te słowa i rozluźnieni poszliśmy na obchód.
Pod koniec pracy (udręczenia) - przed dyżurem w pogotowiu - wypiłem lampkę wina. Ciepło przepłynęło przez serce, a z duszy wyrwało się podziękowanie: „Dobry jest Pan. Dobry jest Pan.”
Druga lampka była niepotrzebna...to wielkie zło, bo napłynęła chęć picia i gry w karty z którymi czekał drugi dyżurny. Położyłem się i poprosiłem Pana Jezusa o pomoc, bo nie chciałem tego. Z opresji uratował mnie daleki wyjazd do babci z ciężką biegunką.
Zadowolony pochwaliłem kierowcę i samochód, a ten stwerdził, że: „już nim jebłem.” Skąd takie słowo i jak się takie tworzy? Wpisz w wyszukiwarce, a zobaczysz obrazy...
Teraz w środku nocy - stojąc pod szpitalem - napłynęło pocieszenie od Ducha Świętego z poczuciem obecności Boga Ojca. Wzrok przykuły gwiazdy, a z serca wyrwał się krzyk:
<<Nigdy Cię nie widziałem - zobaczę!
Nigdy Cię nie słyszałem - usłyszę!
Nigdy Cię nie czułem - teraz wiem, że Jesteś!
Boże Mój. Ojcze Prawdziwy. Dobroci i Miłości Nieskończona!
Ty Byłeś, Jesteś i Będziesz!
Na gwiazdach stoisz, a ziemia jest Twoim podnóżkiem.
Ja - Twoja cząstka >>.
W tym czasie z wysokiego piętra dobiegał krzyk dziecka i wymiotował jakiś chory, a kierowca, który zajrzał przez szybę do gabinetu lekarskiego powiedział: „rozebrały babę, cała trzęsie się z zimna.” Uśmiechnąłem się z miłością, bo tak zmieszał się ten i tamten świat.
APeeL