Dzisiaj jest piękny dzień...aż chce się żyć. Wczoraj, po zawołaniu do Pana Jezusa nic nie wyszło z szykowania się do gry w pokera oraz „wzmacniania się”. Teraz mam wielką chęć do pracy, a zastępuję kolegę w oddziale wewnętrznym.

   Właśnie jest chwilka czasu i w pustej izolatce rozmyślam o naszej lojalności (dobrowolnym służeniu z późniejszą nagrodą). Powinna być tylko jedna...w stosunku do Boga. Jeszcze asceza, gdzie z własnej woli zaczynasz dążyć (wspomagany łaską) do prostoty, skromności, chętnego wypełniania codziennych obowiązków...z pragnieniem cnotliwego życia! Przypomina to wchodzenie na schody.

   Jednak sam nie dasz rady w kuszenie. Przykładem jest wczorajszy dzień z dowodem na otrzymaną pomoc. Asceza i kontemplacja jest związana z mistyką...

   Na ten moment pasuje refleksja po czytaniu Thomasa Mertona (1915-1968) o jego poszukiwaniu Boga, ale dzisiaj, gdy to przepisuję (16.09.2018) wiem, że jest to droga na księżyc, ponieważ Bóg jest przy nas, a nawet w nas (dusza).

   Ty, który to czytasz natychmiast zawołaj: „Tato (Abba)”...powołaj się na mnie, a zobaczysz, co się stanie. Patrz na „mowę Nieba” (znaki Boże), bo Stwórca mówi do każdego z nas inaczej. Przecież nie mogę do małego dziecka mówić językiem mistyka-teologa (św. Pawła), a takim jest budzącego się ze snu duchowego.

   Dzisiaj wiem, że niewierny Tomasz lubił pisać, ale nie wrócił do prawdziwej wiary katolickiej. Nie ma tam wzmianki o Chlebie Życia, Eucharystii. Gdzie dojdziesz w swoich poszukiwaniach? Szatan będzie podsuwał takiemu wielkość, poczucie bycia nauczycielem i przewodnikiem.

    Brat Tomasz pisze o modlitwie odpocznienia, a u mnie są to napady tęsknej miłości za Bogiem z modlitwą serca. Natchnienia Ducha Świętego nie pojawiają się jako „zapracowanie”, bo sama asceza nic nie da...to też jest dar Boga Ojca. Przecież znamy bezbożników, którzy poświęcają się dla swojego ciałka, urody, sławy, itd.

    Tak też jest w religiach wschodnich, a u nas pragnienie modlitwy to działanie Ducha Świętego. To jest nagły napływ dobrej energii zalewającej duszę, która powoduje uniesienie, lekkość, radość i pokój. Chcesz wówczas krzyczeć „Jezu!” To nie jest wynik kontemplacji, bo skupienie z nieopisanym pokojem wewnętrznym pojawia się nagle i wówczas czujesz obecność Boga Ojca! Jeden raz to przeżyjesz i będziesz wiedział.

   Jest to wielki dar Boga, bo największa ludzka miłość jest tylko namiastką tego uczucia z często towarzyszącą podejrzliwością i zazdrością.

   Nic nie dadzą dyskusje i czytania z marnowaniem czasu. Zawołaj, bo Bóg Ojciec na to czeka. Dlatego trafiłeś tutaj. Co i po co szukasz? Prawda jest tam gdzie dzwonią. Nie patrz na namaszczonych kapłanów...oni mają tylko wykonać to, co sprawia Cud Ostatni (Eucharystię)!

   To działanie Ducha Świętego może spotkać każdego w różnych sytuacjach...wówczas oślepiony Jego Światłem zobaczysz, że Bóg Ojciec przenika wszystko. Nagle poczujesz się lekkim, wolnym i radosnym...człowiekiem duchowym!

    Sam zapragniesz ciszy, zamknięcia w sobie i zauważysz, że - bez ćwiczeń ciała - trwa w tobie: „błogostan, ciepło, pokój i wytchnienie z odejściem ważnych spraw”. To jest odwrotność kontemplacji czyli szukania tego wszystkiego w samym sobie…

                                                                                                                       APeeL