W śnie o typie eksterioryzacji byłem w starej chatce z łóżkiem mającym drewniane bolki oraz siennik ze słomy. Napłynęło pragnienie sprawdzenia jak śpi się na takim posłaniu...co powiedziałem do leżącej tam starszej pani.

    Do pracy szedłem smutny, wolno i ze spuszczoną głową, bo wczoraj złamałem się i piłem alkohol. Postanowiłem, że za karę będę przyjmował z radością wszystkich nadprogramowych pacjentów. W tym czasie zaczepił mnie sąsiad informując, że wybiera się do mnie, a ja odpowiedziałem mu, że jestem oddelegowany i musi iść do innego! Zły działa szybko i precyzyjnie. Sam zobacz jak wykonuję „karę”!

   Kolega - psychiatra zapytał dlaczego jestem taki smutny? Ja czuję, że w tym czasie wracała siła do pracy...tak ważna na początku tygodnia!

   Wstydziłem się zapytać pielęgniarkę o sen w którym byłem także u niej, a to byłoby potwierdzeniem wędrowania naszego ciała duchowego, które przenika ściany i jest wśród ludzi nieświadomych tego. Z jej zachowania wynikało, że spotkaliśmy się w nocy!

   Potwierdziła, że ich domek na sionkę, a po stronie lewej mieszka jej 91-letnia babcia, która ma łóżko opisane przeze mnie...pan też śnił się, ale nie chciała dalej mówić!

  • Czy jest pani w stanie uwierzyć w pewne rzeczy..poza naszym rozumem ?

  • Teraz tak!

   To był dzień ciężkiej pracy, która w łączności z Bogiem dała wielkie zadowolenie. Nie czułem zmęczenia, a udzielana pomoc dawała wielką radość wewnętrzną. Wszyscy skarżą się na mnie...oprócz pacjentów! Mnie nie obchodzą wszyscy, tylko pacjenci...

    Tu dziwna sprawa, bo niezadowoleni w momencie zachorowania pragną takiego właśnie załatwienia! To jest klucz wszystkiego, bo w momencie zamiany ról wiemy jak powinno być!

   Zauważyłem, że nasze życie składa się z całego pasma udręk i pocieszeń. Może zacznę to notować (wykresy dobowe)...przeciętny człowiek nie zwraca na to uwagi: dręczony denerwuje się, a zadowolony cieszy! Dużo ludzi jest dręczonych przez większą część życia...inni mają żywot usłany różami.

   Ktoś, kto to zauważy zaczyna podchodzić z dystansem do tych chwil i czasami obojętnieje, a trzeba za wszystko dziękować Bogu Ojcu: za radości i udręki (próby). Wiele spraw zależy od nas, a na inne nie mamy wpływu (działanie świata nadprzyrodzonego). Na pewno musimy starać się o odczytywanie woli Boga Ojca, bo jest to droga do świętości...poprzez Sakrament Pojednania.

   Wróćmy do rzeczywistości medycznej. To góra codziennych cierpień i leków: oto napad duszności astmatycznej u dziewczynki, wielka gorączka i śmiertelne zdenerwowanie rodziców niemowlęcia, zagrożenie śmiercią u najbliższych.

   Pierwszy raz ujrzałem człowieka we krwi swojej ofiary z siniakiem na łuku brwiowym, który sam zadzwonił po pogotowie, ponieważ przestraszył się, że napadnięty przez niego nie żyje...

  • Przecież pan dzwonił...krzyczą dwie dyspozytorki.
  • Patrz Józek, to ten, który cię uderzył...mówi pijany brat do pijanego brata.

   Pech, bo młody i silny mężczyzna jest bezradny wobec funkcjonariuszy z bronią! W tym czasie padła informacja o dwóch braciach bijących się o ziemię...

                                                                                                                 APeeL