Cieszyłem się z tego dyżuru w pogotowiu, bo lobię odmawiać modlitwy podczas dalekich wyjazdów, ale okazało się, że dodatkowo mam przyjmować pacjentów w przychodni.
Po wstaniu podziękowałem Matce Bożej za domofon...jest wreszcie cisza na korytarzu. Zrozum, że za wszystko trzeba dziękować i modlić się nieustannie. Teraz tylko tego pragnę. Płynie „Anioł Pański”...powtarzam trzy razy.
Po kościołem usłyszę lud śpiewający „Ave Maryja”, a na tablicy dodatkowo będzie apel do MB Fatimskiej ze słowami: „Cały Twój” i „Pragnę żyć Bogiem”. Wraca czas łaski nawrócenia, powrotu do Boga Ojca i wiary świętej z Sakramentem Pojednania w połowie życia...
Podczas czytań i pieśni Zły przedrzeźniał mnie...nawet nie kryje się, ponieważ wiem jak działa. Zalewał mnie też obrazami z przychodni, gdzie wychodzę na korytarz i zapraszam jako pierwszych "pacjentów prywatnych, a ostatnich z kawą”. Tak szydził z bezinteresowności...
Kapłan wspomniał o św. Andrzeju i jego bracie Piotrze, a ja zdziwiony stwierdzam, że mam te imiona: Andrzej Piotr. Płyną piękne czytani (Rz 10, 9-18), a to moje wyznanie, bo Pan Jezus jest moim Panem i wiem, że zostałem wskrzeszony z martwych! Czeka mnie zbawienie. W Ew Pan Jezus powołuje dzisiaj Apostołów.
Poprosiłem Matkę Bożą o ochronę, a Eucharystię ofiarowałem w intencji tego dnia (jeszcze nieznanej). Zły wskazywał na mocnych w tym Salina. Padłem na kolana przed obrazem Trójcy Świętej i popłakałem się. Z płaczem wołałem „Tato!" Tatusiu! Proszę chroń mnie i moją rodzinę.” Przepłynęły osoby potrzebujących zmiany życia oraz dopiero nawróceni.
W przychodni o 8.00 zacząłem przyjęcia chorych ze strachem, ponieważ była możliwość nagłego wyjazdu pogotowiem. Zły zalecał (mylił), aby zmienić kolejkę wyjazdową, bo było wezwanie do 3-miesięcznego dzieciątka (pracowałem na noworodkach i nie boję się maluszków). Nie poszedłem na kuszenie, bo to zmieniłoby przebieg całego dna życia.
Po przyjęciach otrzymałem wezwanie do dalekiego porodu. Pasuje „Anioł Pański” i cz. Radosna Różańca. Przejeżdżaliśmy obok Sanktuarium, obok kapliczki i mojego krzyża z pięknymi kwiatami. Wszystko się ułożyło: jeszcze krwotok u mojego pacjenta oraz dwie starsza panie. Nawet zdążyłem na obiad z wypłatą.
Opisuję to, aby pokazać jak przebiega dzień ciężkiej pracy wg Woli Boga Ojca. Szatan zawsze chce to zmienić...podsuwając "dobro". Nie znalem intencji modlitewnej, a właśnie Pan Jezus mówi do mnie z „Prawdziwego Życia w Bogu” (t VI z dnia 23 IV 1993): „Bóg prosi każdą duszę o nawrócenie”.
W tym czasie Zły wpuszczał pragnienie napicia się piwa, ale trafiłem na straszliwy wypadek: zderzenie trzech samochodów ze śmiercią dziewczynki i jej matki. Druga dziewczynka (ranna) pytała z płaczem: co z mamą, co z siostrzyczką? Popłakałem się podczas badania poszkodowanych kierowców.
Z włączonej kasety popłyną słowa podziękowania Matce Pana Jezusa: „Dziękuję Tobie Mamo za Twój uśmiech poprzez łzy...z dziecięcych rąk Tobie Mamo...przynoszę bukiet polnych kwiatów.”
Trwało poczucie bliskości Matki Najświętszej. Jakże widzę Jej ochronę, pocieszanie żony...za jej udręczenia.
APeeL