W tym czasie codziennie odmawiałem narzucony zestaw modlitw: „Anioł Pański”, ułożone przeze mnie modlitwy poranne, cz. radosną różańca i koronkę pokoju do której dodawałem post w intencji pokoju w b. Jugosławii. Właśnie zaczynam wołanie (6.00)...

   W przychodni trafiam na normalny nawał, różne sprawy ludzkie i przypadki losowe...wielu trzeba pocieszać, wskazywać drogę, bo dużo chorych jest przestraszonych. Najgorsze jest ludzkie zwątpienie wpuszczane przez demona, a znam to z codziennej walki z Bestią.

   Ludzie mają kłopoty i idą tam, gdzie rozdzielają dobra...ja takimi dysponuję: zaświadczenia, skierowania do sanatorium lub na rentę, zwolnienia z ciężkiej pracy, służby i szkoły, informacje dla różnych urzędów i sądów. Wszystko piszę na maszynie, także zalecenia leczenie, a to jest ważne, bo zamieszczam tam dodatkowe uwagi.

   Niektórych trzeba przegonić: żołnierza, który „spóźnił się do jednostki” (czuć alkohol), takiego, który mówi, że „pan wie i rozumie”, a nawet sąsiada proszącego o "odpoczynek".

   Podczas rozbierania się starszej pani napłynęła bliskość Matki Najświętszej, a moje serce zalał wielki pokój z pragnieniem modlitwy. To napływało falami dając ukojenie duchowe...jak podczas wachlowanie twarzy w upale.

    W takich momentach jest to wielkie cierpienie, ponieważ pragniesz jednego...padnięcia na kolana, a tu gołe ciało! W pokoju i radości rozpocząłem „Zdrowaś Maryjo” i znalazłem się w uniesieniu duchowym...zmieszała się ziemia z Niebem.

   Tak trwam bez obiadu i około 14.30 trafia się córka ewidentnie skrzywdzonej pacjentki, którą po wypadku w pracy z utratą zdrowia koledzy uznali komisyjnie za zdrową. W tej sekundce wiem, że mam modlić się: za powołanych do czynienia dobra, którzy szkodzą…

   Koronka do Miłosierdzia Bożego została przerwana dwoma wizytami. Zalecam młodemu człowiekowi wijącemu się z bólów, aby przekazał wszystkie cierpienia Matce Bożej (dwa zawały, dyskopatia i bezdzietność), a w tym momencie zauważyłem, że nad nim jest wielki obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.

   Z powodu postu, wady serca, niskiego ciśnienia i upracowania prawie chwiałem się na nogach, a ból duszy dochodził do zenitu. Miałem tylko jedno pragnienie, aby być na Mszy Świętej! Tak się stało, że o 16.20 ukoiło mnie 10 minut snu! Aż krzyknąłem: „Jezu mój, jak wielki to dar”…

    Na spotkaniu z Panem Jezusem (17.00) płynęły „wypominki”, a ja wołałem w moim zestawie: za dusze z rodziny, które najdłużej przebywają w Czyśćcu, za tych, których Matka i Pan Jezus pragną wydostać z Przedsionka Raju, za znajomych i spotkanych w życiu, a także za umierających w dniu dzisiejszym oraz za dusze tych, którzy byli powołani do czynienia dobra. Wprost krzyczałem w zawołaniach do Królestwa Bożego i w tej intencji przyjąłem Eucharystię.

   Pod "moim" zapaliłem lampki, a radość zalała serce. Nawet cmentarz podobał mi się w dniu dzisiejszym...mało ludzi, z oddali pięknie wyglądają  światełka i kwiaty.

   W moim obecnym stanie z łatwością odróżniam Prawdę od prawdy. Właśnie dyskutuje dwóch polityków. Panu Tuskowi (KLD) jest trudno pojąć, że nie ma zagrożenia u nas klerykalizmem, państwem wyznaniowym i z uporem obstaje przy zabijaniu dzieci nienarodzonych.

   Ochronę życia traktuje jako zagrożenie ze strony Kościoła Świętego! Po latach okaże się, że „księżom się nie kłania”, ale kacapom i szwabom!

                                                                                                                           APeeL