Święto Niepodległości

   Pośpiech od rana, bo dzisiaj mam dyżur w pogotowiu. Nie lubię się spóźniać, bo jest to czas stresu dla lekarza, którego zmieniam...często stoi się wówczas z teczką w drzwiach, a właśnie trafia się daleki wyjazd z transportem do szpitala.

    Nie mogę być na Mszy świętej...zaplanowałem wysłuchanie transmisji radiowej, ale zapomniałem, ponieważ zaatakował mnie Szatan. Opiszę ten czas dla pragnących dowodów:

  • przed 9.00 zamiast zrobić kawę i uczestniczyć w Mszy Św. radiowej napłynęła rozterka: "czy pojechać na chwilkę do apteki?...nie wiem co robić?” To typowy objaw skołowania, bo zapomniałem o włączeniu radia...
  • w aptece trafiłem na „grzebiącego się” magistra (następstwo choroby alkoholowej)
  • po powrocie dyspozytorka krzyczała w szale, że „szukają mnie chorzy”
  • z trzaskiem „spaliła się” żarówka, a podczas jej wykręcania rozpadła się...to częsty objaw działania Szatana (wyłączanie światła)
  • muszę iść do WC, a w tym czasie zaczepiają mnie pacjenci, którzy czekają na chirurga
  • senność, ale po położeniu się zrywają do chorych w tym...z kolką nerkową, którego dyspozytorka przegoniła  (w sensie "ja tu rządzę")...

    „Panie zmiłuj się”. Ukoił 1.5 godzinny sen, pocałowałem Twarz Pana Jezusa, a na tą świętą chwilkę energicznie wpada pielęgniarka, ale już do kolegi! Nawet udało się wyskoczyć na obiad. Podziękowałem żonie, którą uniosłem do góry przy pożegnaniu...za jej dobre serce!

   Wyszedłem odmawiać moją modlitwę, bo w odczycie intencji pomogło mi zdjęcie Jana Pawła II z wizyty w Kazachstanie. Przepłynęły obrazy tych, którzy nie mają wolnej ojczyzny (Czeczeńcy, Kurdowie, Palestyńczycy, Afgańczycy).

    Znowu udało się zdrzemnąć, ponieważ mam zespół przewlekłego przemęczenia („zamordowany w przychodni”). Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (12.11.2018) wciąż dziwię się jak to przetrwałem? Dlaczego byłem takim niewolnikiem?

   Teraz trafiłem na wypadek: dwóch młodych ludzi spłonęło w „Oplu” po uderzeniu w drzewo. W szpitalu rozpaczała staruszka, której zmarł mąż. Jakże piękna jest miłość takich ludzi, bo gasną popędy z pojawieniem się zjednania duchowego.

    Jak Bóg to pięknie uczynił. Musiałbyś sam odczuć to w sercu, bo tego nie można przekazać. Młodzi znają tylko miłość do dziewczyny lub chłopaka, dzieci, rodziny, ale nie znają miłości zakochanych staruszków.

   Piszę to, a z radiowej Jedynki płynie audycja patriotyczna z czasów, gdy Polak strzelał do Polaka (wcielani do zaborczych armii). Na froncie krzyczeli w swoim języku: "Rusek nie strzelaj! Niemiec nie strzelaj!"

   W nocy zerwano do „umierającej” 18-latki (nerwica serca) porzuconej z matką przez męża alkoholika. To efekt jego awantur, bo nie lubił płaczących dzieci! Trafiłem też do wioski „zabitej dechami” z chorym dzieciątkiem 18-latki, której mąż jest w więzieniu! Przez cały dyżur przeżywałem śmierć spalonych w „Oplu”, a  po spokojnej nocy zerwałem się do pracy w "młynie" (przychodni)...

                                                                                                                                     APeeL