Nawet sen umęczy i człowiek już od rana jest słaby. Jak mam wzmacniać innych, gdy sam nie mam siły? „Jezu najcierpliwszy! Jezu posłuszny, cichy i pokornego serca!"

    Popłakałem się podczas audycji radiowej ze słowami b. Alberta: „jeśliby cię zawołano do biedaka idź natychmiast do niego, choćbyś był w świętym zachwyceniu, gdyż opuścisz Chrystusa dla Chrystusa”.

   W przychodni już o 8.00 był napór chorych z pilnymi sprawami, a to dla mnie czas rozruchu...jestem rozdrażniony, mylę się, nie potrafię pocieszać, a mogę urazić.

   Właśnie wchodzi obca pacjentka, a ja odmawiam jej przyjęcia...nawet mówię, że jest nachalna, ale nie ustępuje. Jak ewangeliczna wdowa u sędziego, który nie bał się Boga i ludzi...

  • To nic, dzisiaj mnie pan przyjmie...

  • Jezu, pomóż!

  • Słucham?

  • Jezu, pomóż...

    Wyczekała swoje i okazało się, że wymagała mojej porady (reumatologa), ponieważ koledzy nie znają choroby przyczepów ścięgnisto – okostnowych (wymagała blokady sterydem z lignokainą). Po wyjściu wróciła ze słowami: „mnie tutaj skierowano, oni mieli rację”...w tym czasie trzymała swoją rękę na mojej piersi.

   Dostałem wyrównanie pensji i wyszedłem wcześniej z pracy...skręciłem w polną dróżkę i blisko pięknego krzyża włączyłem mały magnetofon, gdzie były słowa: „Duch Św. wzbudza modlitwę w naszym sercu, pomaga nam pojąć, że Bóg jest Ojcem zdumiewająco bliskim. Jezus pokazał nam tą bliskość. Jezus modlił się jak nikt...ufnie i z pełnym oddaniem."

   Trafiłem do mojego ojca ziemskiego, który wciąż żyje tym światem: mówi o cenie dolarów i robocie w wieku 80 lat (umrze po roku). Jak mam trafić do niego z Panem Jezusem? Wokół jest tyle nicości, przywiązania do ziemi, pracy, handlu, głupot z umiłowanie tego życia i strachu przed śmiercią. Dziwne, że w tym czasie nie ma strachu przed Bogiem...

   W piwnicznej izbie brat z żoną wyrabiał kiełbasy na handel...zamiast masarni z odpowiednimi warunkami sanitarnymi, a na odjazd matka ziemska dała mi litr spirytusu „Kozak” (ala „Royal”)...na przechowanie. To była jej metoda „lokaty kapitału”, („Amber-Gold”, gdy to przepisuję), a rodzeństwo pukało do nas o różnej porze, gdy zabrakło im „wzmocnienia”. Kiedyś brat przyjechał w nocy (20 km), aby dalej kozaczyć...

                                                                                                                APeeL