Myli się ktoś, kto uważa, że zobaczenie tego świata w „innym” wymiarze ułatwia życie na ziemi. Zatęsknisz wówczas za ciszą, milczeniem, samotnością, modlitwą (rozmową z Bogiem), nocnym czuwaniem, a nawet za poezją.
Ponadto zauważysz, że wokół są ludzie, którzy żyją "normalnie". Stwierdzisz, że nawet żona, będzie się buntować, bo masz być normalnym mężem i ojcem dla dzieci. Będzie ci ciężko i nieraz uronisz łzę z powodu niezaspokojonej tęsknoty za Bogiem.
Nie będziesz chciał tu być, ale nie jest to samobójcze myślenie o śmierci. To jest żal oddalonego od Boga z trwaniem w obecnych udrękach życia („zesłanie z miłości”).
Z punktu widzenia życiowego lepiej mają niewierzący, bo demony nie przeszkadzają im. Ich życie jest „szczęśliwsze”...potwierdzam to jako lekarz mający kontakt z wieloma ludźmi. Szczęśliwsze do czasu, gdy wszystko idzie!
W momencie najmniejszej próby: choroba, śmierć bliskiej osoby, nagłe drgawki u dziecka, niepowodzenia i nieprzewidziane wypadki powodują u nich panikę! Wówczas uciekają do swoich mocodawców, wierzą w medycynę, a nawet w płatnych uzdrowicieli.
Ludzie mają różne zaprogramowane losy...większość czeka z nawróceniem, bo zbawienie dla nich to abrakadabra. Próba może nadejść tuż przed śmiercią: jeden będzie prosił o miłosierdzie, a inny przeklnie swój los, który nie jest wynikiem mściwości Boga Ojca, ale naszego wyboru. To jest pokazane na złym i dobrym Łotrze
APeeL