Noc, pogotowie, piwniczna izba przypominająca spelunę...podczas gry w pokera „upływa szybko życie”. Nagle napłynęło pragnienie modlitewnego ukojenia. Nie mogłem bez powodu odejść...tylko bezwiednie rzuciłem karty oraz pieniądze do puli i wpadłem w milczenie.

    To było wyraźne zawołanie przez Pana. Napłynęły zdania, które musiałem zapisać: „Kto ujrzy Światło musi iść. Nic nie opóźni pielgrzymowania. Jeszcze nie dziś, jeszcze nie dziś, bo nie to światło i droga nieznana”.

   Około 2.00 w nocy zacząłem wołać do Pana Jezusa o pocieszenie dla matki dwojga synów alkoholików. Wierzę, że Jezus jej pomoże. Może młodszego skieruje do mnie i porozmawiam z nim. Tak stanie się po latach...razem ze mną będą uczestniczyli w codziennej Mszy Św.

    Teraz podczas przyjęć w przychodni napływa, abym nie brał datku: „kiedyś zobaczysz ile jest to warte...cóż, że teraz schowasz pieniądze pod kartę?” Po napisaniu recept przypiąłem babcine 3 tysiące do zaleceń, które pisałem na maszynie. Nie będę się szarpał...

    Na koniec przyjęć zostałem wysłany do podobnych pań, które Bóg oderwał od ciał! W domach zmarłych zawsze odbieram dobrą energię:

1. pierwsza zmarła była malutka i chudziutka, leżała już w trumnie z monetami na powiekach. Wyglądało to trochę śmiesznie. W pokoju było zimno ze świętą ciszą. Za karty zgonu trzeba płacić, ale rodzina nigdy nie pyta, a ja się nie upominam.

2. druga zmarła leżała za zasłonką w kuchni, bo willa była przygotowywana do wesela! To wielki pech. Proś zawsze o śmierć dobrą (z sakramentem) i godną, bo możesz narobić kłopotu. Wypisuję kartę zgonu, rodzina stoi w ciszy, a z piętra dobiega śpiew i śmiechy malutkich dzieci! 

   W domu zdziwiłem się otwartą butelką spirytusu (kilka otrzymaliśmy od matki na przechowanie). Tak zapewniała sobie spokojna starość. Nie wiedziała, że ojciec w tym czasie zamieniał spirytus w wodę...

    W audycji katolickiej trafiłem na relację anonimowego alkoholik, a zarazem wojujący ateista, który opowiadał o darze jaki otrzymał od Boga: nagle odjęto mu pragnienie picia alkoholu. Przekazał  swoje odczucie, że Bóg przez to pokazał mu: patrz, ludzie się siłują, męczą, chcą, ale nie mogą - ty nie będziesz miał żadnego łaknienia.”

    Według niego jest to dowód na istnienie Boga. Dodał jeszcze, że ludzie kochają nas, gdy spełnimy ich oczekiwania, a Pan Bóg przyjmuje nas takimi jakimi jesteśmy...

   W tym momencie przypomniało się nagranie z Oazy Miłości, gdzie wierni otaczają alkoholika i trzymając ręce nad jego głową lub mając wyciągnięte w jego kierunku wołają:

    „Szatanie rozkazuję ci w Imieniu Jezusa opuścić tego człowieka. Wiążemy twoje moce i wyganiamy ducha alkoholizmu z niego: rozkazujemy ci opuścić go, nie przychodzić do niego, roztaczamy nad nim moce Światła. Panie napełnij go miłością. Panie objaw się i pokaż kim Ty Jesteś. Jezu Panie wypełnij Miłością wszystkie jego puste miejsca i przestrzenie życia, aby zobaczył dla kogo żyje”.

   Dodam, że po latach sam zostanę uwolniony przez Boga od tego nałogu (odjęcie)...w wyniku modlitw żony i moich pacjentek, które zamawiały w mojej intencji Msze Św. w różnych Sanktuariach…                                                                                                                                             APeeL