Tak się złożyło, że musimy jechać z żoną...każdy do swojego lekarza: jej zabrakło leków, a mnie chodzi o uzyskanie zezwolenia na mniejszą ich odpłatność (wymagane jest zaświadczenie specjalisty).

   Musisz uwierzyć, że w każdej sprawie trzeba zgłaszać się do Boga Ojca...jak dziecko do swojego ukochanego tatusia. To jest jasne dla każdego człowieka duchowego, a szczególnie z moją łaską. Sam z siebie nie ujrzysz i nie docenisz bezmiaru łask i zatroskania o nas. Przecież nikt nie dziękuje za wodę w kranie i za gaz, łóżko oraz chleb. Na szczycie tej piramidy jest nasze zbawienie, ale 99% ludzkości lekceważy to.

    Ludzie proszą Boga Ojca o pomoc i prowadzenie, a później mówią, że wszystko się udało i nie dziękują. Na to wskazał Pan Jezus po uzdrowieniu trędowatych. Musisz zrozumieć, że podziękowania są bardzo miłe Bogu Ojcu, ponieważ wskazują na naszą „dziecinność”...

   My jesteśmy cząstkami Boga Samego (dusze)...rodzice przekazują nam tylko kody genetyczne, które determinują nasz wygląd, w spadku otrzymujemy też choroby, itd.

   Kołtuneria duchowa nadal twierdzi (neodarwinizm), że powstaliśmy w wyniku przypadkowości doboru naturalnego i mutacji, a ja istnieję jako wyniku rywalizacji (przeżyłem jako najmocniejszy). W związku z tym promowana jest siła w „walce o byt”, bo mają przetrwać właśnie tacy.

    To zarazem jest promowanie głupiego ateizmu, który rodzi rasę panów...tyranów. Mocniejszy może głodzić ludzi i napadać na słabszych, a najbliższym przykładem jest Federacja Rosyjska, gdzie przywódcy trwają w demonicznym pragnieniu władzy nad światem. Jutro tow. Putin padnie, będzie miał piękny pogrzeb w cerkwi z udawanym płaczem niewiast w tradycyjnych chustach, a jego dusza spadnie do Czeluści.

   To odskok, bo interesuję się teologią polityki i dziwię się, że nie ma u nas regularnych nabożeństw w intencji ojczyzny z prośba w konkretnych sprawach.

   Już od rana dziękowałem za prowadzenie i zatroskanie dobrego Deus Abba. Na Mszę Św. zostałem zbudzony na czas i zdążyłem, co do minuty po wypiciu kawy i nabraniu benzyny. Pierwszy raz w życiu Eucharystia zwinęła się w kulkę. Nie wiem, co to oznacza...

    Na miejscu załatwiłem badanie u lekarki w moim wieku (75 lat), która zapytała mnie czy jestem kierowcą TIR-a...myślała, że proszę o takie pozwolenie, a chodziło o tańsze leki. Zapisałem się na badanie dodatkowe, a to sprawiło, że następnego dnia przywiozę żonę do jej lekarza.

   Po powrocie wróciłem z wdzięczności na Mszę Św., którą ofiarowałem dla potrzebujących. Poprosiłem s. Faustynkę, moją obecną opiekunkę o podziękowanie Tacie za pomoc. Teraz zobacz, co straciłbym nie idąc na drugie nabożeństwo (dziękczynne): ponowna Eucharystia, nie miałbym poczucia bliskości Boga i nie odczytałbym intencji modlitewnej.

   Następnego dnia załatwię moje badanie, a w tym czasie żona trafi do swojego lekarza (wszystko w ciągu godziny). Dodatkowo kupi dla wnuczka rzeczy z promocji (ostatni dzień).

    Ponownie będę na dwóch Mszach Św., a na ostatniej nie będę mógł oderwać wzroku od wizerunku Boga Ojca na obrazie Trójcy Świętej. Moje serce i duszę zalewał pokój i słodycz, które dopełniła pieśń: „Wielbimy Ciebie w tym Sakramencie, hołd Ci składamy, dar naszych serc”.

    Po wyjściu z kościoła ujrzałem niebo pełne gwiazd, które „stworzyły się same”...

                                                                                                                  APeeL