Kończę „ciąg dyżurowy”, a w śnie widzę schemat naszej budowy; ciało fizyczne jako opakowanie, które wróci do ziemi oraz duszę, cześć Bożą, która pragnie Boga i powrotu do Nieba. Ciało ciągnie ziemia i podlega żądzom tego świata oraz szatanowi.
To śmiertelny bój, który toczy się o nasza duszę, a który mam pokazywany w sekundowych błyskach. Jest to w moim instruktażu.
Później w telewizji pokażą moment połączenia plemnika z jajeczkiem: komórka, blastoma, zarodek i dziecko. Od początku do końca człowiek. To moment wcielania się dusz. Tak też dzieje się w nagłych błyskach - po Eucharystii lub nagle i niespodziewanie podczas normalnego życia.
Nagle widzisz podział ciało/dusza, świat widzialny/świat niewidzialny, dzieci Boga i synowie tego świata, Kain i Abel. Miłość i nienawiść. Podział idzie przez narody, rasy, płeć, a wszystko wynika z pragnienia władzy, posiadania...inaczej jak widza ludzie, bo czarnoskóry niczym nie różni się od białego.
Po przebudzeniu w nocy, w wyobraźni znalazłem się na wielkiej sali, gdzie mówię do wszystkich jak Janusz Palikot na swoim blogu w sylwestra 2013 roku: bracia i siostry, mili moi, towarzysze i obywatele. Nawet w takim momencie widzisz podział ludzi.
Nic nie zapowiadało wybuchu miłości do Boga. Prawidłowo odczytałem zaproszenie na Mszę św. do pobliskiej parafii o 12.00, bo zły zalecał nabożeństwo w moim kościele o 17.00. Organista pięknie śpiewał, a moje serce chciało pęknąć z miłości:
„za miłość Twą Jezu, o jak Cię kochać mam...Tyś zbawcą moim, Panie - miłować naucz nas”. Podczas podchodzenia do Eucharystii serce zalała tęsknota za Panem Jezusem, a po twarzy płynęły łzy.
Nic nie zapowiadało wybuchu miłości do Pana Jezusa. Zapłakany nie mogę wstać z kolan. Komunia św. i pieśń; ”serce wielkie nam daj!” sprawiły, że ta miłość zalała moją duszę i w sekundzie stałem się innym człowiekiem:
„Jezu! Zbawicielu drogi! zawołałeś mnie tylko raz, nieodwracalnie...moja Ostatnia Miłości! To miłość na wieczność. Zawołałeś mnie w jednej sekundzie. Nieodwracalnie i na całą wieczność”.
To minuty rozrywające serce. Zrozum, że nasze ciało jest bardzo słabe na taki nagły napływ Miłości Bożej...serce może pęknąć! To może stać się z powodu rozłąki, z oddaleniem od Najświętszego Serca Boga.
„Jezu! Jezu! Boże! Ty jesteś godzien.
Bądź błogosławiony ...niewypowiedziany”!
Nie mogłem wyjść z kościoła, jechać do pracy. Ta nawałnica wróci jeszcze podczas dyżuru, gdy w pokoju lekarskim popłynie hiszpańska piosenka; „Moja miłość”.
To minuty rozrywające serce, które może pęknąć, a sprawia to tęsknota za oddalonym Panem Jezusem. Właśnie płynie piosenka miłosna o dziewczynie, a ja zmieniłem jej słowa:
„Jest Jeden Jedyny, którego kocham najwięcej
Jemu życie poświęcę
wszystkie noce i dni (...)”.
Wraca rozmowa z organistą z którym byłem na wczasach we Władysławowie, ale nie chciał chodzić ze mną do kościoła, bo stale jest blisko Boga. Zapytałem przekornie: czy głos sobie wyćwiczyłeś czy otrzymałeś ode Mnie? Czy grałeś mi na rogach ulic bezinteresownie?
Kiwał głową potwierdzając, że wszystkie łaski otrzymał od Boga! APEL