Na dyżurze w pogotowiu kolega wyjechał karetką o 4.00, a ja wstałem i modliłem się (pokój lekarski to stół i dwa łózka w piwnicznej izbie). Dzisiaj nie było przeszkód ze strony Szatana. Napłynęły tylko obrazy witania Nowego Roku w dawnych czasach. Zawsze to było pijaństwo i grzech!

   W pewnym momencie zawołałem do Dzieciątka Jezus: „niech Twoje maleńkie i czyste Serce przeniknie serce mojej córki”. "Słowo na dzień” jest o dzieciach, które przychodziły do Pana Jezusa. On brał je na ręce i kładł na nich Swoje Dłonie. Łzy zalały oczy: „Panie Jezu połóż Swoją Dłoń na głowie mojej córki”.

    Podczas wychodzenia z pogotowia przybyła żona zmarłego z wczorajszej wizyty. Poprosiłem ją, aby nie płakała, trzeba się modlić, bo tam czekali na niego...jesteśmy po śmierci, a on teraz patrzy jest przy nas. Nikt, nigdy nie zapyta ile płacę, a „przepustka” na Tamten świat jest płatna!

   Teraz kręcę się, taję łzy, ponieważ w przychodni jest już pacjentka. Zaczyna się nawał, podenerwowanie i rozdrażnienie. Dzisiaj ludzie rzucają datki - nie bronię się, ponieważ często są 100 x bogatsi ode mnie, a „ja do pana prywatnie”  W jednym wypadku nawet „splunąłem na taki datek” (dla fartu).

   Po powrocie do domu spotkałem się z niesmakiem, bo "przez te zakupy czynię wiele zła"! Szatan nie znosi naszej dobroci dla żony i dzieci! Szkoda, że ks. W. Kądziela nic nie wspomniał o tym w kazaniu („Św. Rodziny”).

   Ponieważ nie mam swojego pokoju uciekłem do kuchni, gdzie słuchałem śpiewu Renaty Przemyk, gdzie trafiłem słowa: „kochaj Mnie jak wariat!” W tym czasie wzrok zatrzymało zdjęcie ze wspinającymi się ludźmi..w piśmie ateistycznym i tytułem "Schody do Nieba”. 

    Łzy zalały oczy, ponieważ przypomniał się symboliczny sen z tej nocy: ludzie wspinali się - po wieży kościelnej - ku Niebu. Tak mówi do mnie Pan! Faktycznie nie ma innej drogi zbawienia, bo prawdziwy jest tylko Kościół katolicki!

   Przypomniał się brat w wierze, który wołał do Nieba z rozpostartymi ramionami i z różańcem w ręku. Przecież normalny człowiek nie uczyni tego na oczach innych...to wariat Boży! Tak jest też w naszym życiu, przecież prawdziwa miłość prowadzi do „wariactwa”...

   Kuzyn dostał śmiertelnej zapaści na wieść o zdradzie ukochanej, która adorował całe życie. Nawet na imię ma Ninka...dla mnie to jego boginka.

   Jutro jest zakończenie roku. Pragnę bez postanowienia zakończyć go postem i Msza św. a Szatan nie lubi takich Sylwestrów, bo „trzeba godnie zakończyć rok, cieszyć się życiem i być fajnym w pracy, itd.” Płynie piękna muzyka z audycji Piotra Orawskiego, a sercu s. Faustynka i ks. Sopoćko, których traktowano podejrzliwe...

                                                                                                                    APeeL