Tuż po wstaniu w duszy popłynie pieśń: „Przyjdź do mnie Panie, przyjdź do mnie Boże, przyjdź i nie spóźniaj się", a serce zaleje wielkie pragnienie przystąpienia do Eucharystii.
Ten głód duszy jest pokazany na pragnieniu chleba naszego powszedniego...w „wilczym głodzie”. Pojawiły się obrazy miejsc, gdzie nie ma kościołów lub są zamknięte (np. brak kapłana), albo w rodzinie jest apodyktyczny ateista, jedyny żywiciel!
To będzie trwało długo, siedziałem skulony i tak w modlitwie dotarłem do „Spotkania Pana Jezusa z Matką” na drodze krzyżowej. Później w sekundowym śnie ujrzałem kościół bez krzyża! Ile takich jest na świecie...zamienionych na kawiarnie lub magazyny
W ciszy i smutku odczułem ból ludzi oddalonych od Boga i w ich intencji popłynie moja modlitwa.
Na ten moment Pan Jezus powiedział: „Te minuty, w których jesteś ze Mną, są Moją rozkoszą, są jak upragniony deszcz dla spragnionej ziemi /../ Nie odmawiaj Mi tych chwil /../”.*
W oczekiwaniu na zmiennika (po dyżurze w pogotowiu) popłynie wołanie do Matki Bożej "Anioł Pański" i "Pod Twoją Obronę" z poczuciem "maryjności" tego dnia z obrazami z mojego nawrócenia.
Usiadłem skulony z twarzą w dłoniach i zamkniętymi oczami. Z góry jakby oświetlony jakąś lampą...spływał na mnie pokój, dobro i miłość. To przenikało moje ciało, serce i duszę. Teraz jestem w Niebie...nie wypowiesz tego, bo Królestwo Boże jest w nas.
Pacjentka ma ból wieńcowy, szybko udzieliłem pomocy. Tabletka nitrogliceryny pod język i zastrzyk w pulchny pośladek. Trochę krępuję się, bo kobiety chore i zdenerwowane nie mają wstydu. Wystaje niepotrzebnie noga lub inna część ciała.
Nigdy nie chodzę na Mszę św. o g. 10.15, a dzisiaj trafiłem na uroczystość poświęcenia książeczek do Komunii św.! Właśnie padną słowa (J 1, 14.12b): "przybyłem pełnić Twoją Wolę."
Apostoł Jan Chrzciciel zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł (Ewangelia: J1, 29-34): Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie."
Bardzo ładnie przebiegała uroczystość: rodzice trzymali dłonie nad głowami swoich dzieci, ale do Komunii św. podeszło bardzo mało ludzi, a to: "/../ oddzieleni od Pana przez wstyd?, grzechy". Ja w tym czasie padłem na kolana z bólem zalewającym serce. Pozostałem w pustym kościele skulony i malutki kończąc moją modlitwę. Wracałem wraz z bijącymi dzwonami (o 12.00), a ból będzie trwał 3 godziny.
W tym czasie wołałem do Boga: „Ojcze! miej miłosierdzie nad tymi, którzy nie przychodzą do Ciebie, nie szukają u Ciebie otuchy, trwają w niewierze przez całe życie...często aż do śmierci!”
W sercu pojawiło się nasze zesłanie...tak jak narodu wybranego. Pan Jezus wyzwolił nas. "Panie Jezu przyjmij tę św. Hostię jako dziękczynienie za nawrócenie, opiekę nad rodziną i jako pocieszenie Twojej Matki. Niech przebiegnie przez mnie do innych promyczek Twojej Światłości, bo wielu nie chce Matki Jezusa. Zarazem garstka podchodzi do Eucharystii!" Padłem na kolana, nie mogłem oderwać się od ziemi.
W intencji tego dnia będzie Eucharystia i późniejsze modlitwy. Zimno, wiatr, a myśl uciekła do tortur w takich warunkach (Oświęcim, Syberia). Wracałem wolno odmawiając „św. Osamotnienie Pana Jezusa” i koronkę UCC, a Pan dał mi łaskę odczuwania cierpienia Jego Najświętszego Serca!
Tylu braci trwa w zakłamaniu do końca, nie chcą Boga Ojca. Zważ jak cierpisz, gdy masz tylko jedno dziecko, które odrzuca ciebie, a tu ludzkość...
APeeL