Dzisiaj jest Msza św. zamówiona przez żonę za jej zmarłych rodziców. Mieszkałem szereg lat u nich...dzisiaj wiem, że zostałem przygarnięty. Wieczorem pójdę w mojej intencji, którą już odczytałem: za wezwanych do świętości.

    Można powiedzieć, że jest to zadanie dla każdego, bo nie trafisz inaczej do Królestwa Bożego. Ja pragnę tego świadomie i dążę do tego...całe moje obecne życie to służba Bogu i dziełu zbawienia. Z mojej obserwacji wynika, że tylko garstka ma tego świadomość...w tym uczestniczący w życiu naszej wiary!

    Z oddali „patrzył” Pan Jezus Miłosierny, MB Częstochowska za światełkami z choinki oraz św. Florian. Poprosiłem Ducha Św. o pomoc w zapisach, a św. Floriana, św. Michała Archanioła oraz św. Krzysztofa o ochronę.

    Napłynęło odczucie strachu pogan, którzy byli bezkarni u władzy, a teraz boją się o swoje życie. Przykładem jest matka HGW, przecież spalono panią Brzeską, a ludzi wyrzucano z mieszkań w Warszawie...spodobały się jako lokata kapitału w czasie miłościwie nam panującego Donalda Tuska. Teraz płaczą na mowę nienawiści...

   Ktoś, kto żyje wg Dekalogu nie boi się...także wyrzutów sumienia, a nawet śmierci, bo wie, że ma obrońcę Boga. Żyj jak święty, a nie będziesz bał się śmierci! Czyń tak, bo życie na tym zesłaniu jest pełne niebezpieczeństw.

   Wczoraj czytałem o wszystkich bezpiecznikach w samochodzie. Dla znającego się to wszystko jest proste...tak jak dla mnie widzenie boju duchowego w naszej codzienności: od rana do wieczora. Przed Eucharystią wołałam też do moich imienników: św. Apostoła Andrzeja, Andrzeja Boboli i Andrzeja Avellino oraz do wszystkich świętych Andrzejów, bo wielu jest takich o których nikt nie wie.

    Eucharystia przewijała się w ustach i ułożyła w zawiniątko dla żniwiarza na roli Bożej, a pokój zalał serce, które zawołało: „Duchu Święty daj zaćmionym braciom Twoje Światło niech nie zginą, przeszyj ich serca miłością do Boga i ludzi...niech chociaż jeden się wyłamie i ujawni działania wrogów naszej ojczyzny.

   Napłynęło natchnienie, aby zajechać do warsztatu, ponieważ buczy alternator...właśnie właściciel otwierał bramę. Daję to jako przykład pomocy Boga w naszych najmniejszych kłopotach. Wszystko trwało minutę...mam przybyć jutro po Mszy św.

    W domu słuchaliśmy z żoną przejmującego śpiewu Stanisławy Celińskiej z dziećmi „Modlitwa o pokój” (jest na YouTube). Smutek zalał duszę, a po koronce do Miłosierdzia Bożego popłynęła piosenka potwierdzająca intencję dzisiejszego dnia: „Cuda cuda dzisiaj niepojęte. Cóż Ci się Jezu spodobało we mnie ześ z tronu chwały zszedł w mej duszy ciernie. /../ Serce Jezusa w moim sercu bije /../"...

    Wróciłem na Mszę św. wieczorną już w intencji tego dnia, a w serce wpadły słowa Pana Jezusa (Mk2,18-22) o radości Apostołów podczas jego przebywania wśród nich…

    Po ponownej Eucharystii poprosiłem Pana Jezusa, aby mafia bolszewicka straciła u nas moc. Panie Jezu przełam ich, bo trwają ze strachu w wierności.”

                                                                                                                         APeeL