Na dyżurze w pogotowiu smutek zalał serce, bo - w ramach tej intencji - wrócił czas oszukania mnie popieraniem Lecha Wałęsy (Bolka). Przed wyborami wszyscy krytykowali go fałszywie (rozkaz). Kolega, który w tym uczestniczył powiedział: „przecież wszyscy wiedzieliśmy, że Wałęsa nie nadaje się na prezydenta...wszędzie prześwietlono by taką osobę.” Nigdy nic nie mówił, tylko słuchał, a teraz, gdy ujawniono prawdę on zagaja pierwszy!
Wówczas błędnie myślałem, że Lech Wałęsa mógłby się przyznać...nie wolno! Jasny stał się upadek rządu Olszewskiego („nocna zmiana”) opisany w książce „Lewy Czerwcowy” Piotra Semki i Jacka Kurskiego.
Na tle tych ludzi widzę zniewolenie całych narodów i nędzę służących zmieniającym się panom tego świata. Ludzi wolnych jest naprawdę mało, bo wg Lenina wszyscy mieli być w Partii. Mnie Pan Bóg uchował, bo też zaczynałem od „działacza”...
Wróciłem do łóżka, ale nie mogłem spać, ponieważ serce zalała wszechobecna agentura...służących od Belwederu w dół: dla pieniędzy, polubienia fałszu, przypodobania się przełożonemu lub dla awansu zawodowego („ty będziesz dobrym poetą, proboszczem czy ordynatorem”).
Nagle jasne stają się fakty dotyczące polskiej racji stanu...rozkradanie majątku z dobrym poczuciem i bezkarnością agentów, przejęcie mass-mediów. Po powrocie do domu dalej czułem atak złego, założyłem różaniec na szyję, co zdziwiło wierzącą żonę. Demon nie lubi chwil szczęścia w małżeństwie, a radujemy się przed śniadaniem, bo w domu jest cisza (dzieci wyjechały).
W transmitowanej mszy radiowej ks. Józef Zawitkowski mówił o wielkich tego świata, a zarazem wymieniał kraje biedne oraz wspomniał o podziale Kościoła Pana Jezusa. Ja czekałem na słowo: „Szatan”, ale opowiedział bajkę o czarnoksiężniku, który w miejsce niebieskiego (cudownego) źródełka wprowadził produkcję pachnideł, dobrobyt i kłótnie! Dobre i to...
Nagle mam wezwanie na Mszę św. za matkę w rodzinnym kościele, gdzie zdążyłem pędząc w deszczu. Wówczas nie potrafiłem do końca odróżnić natchnień...zostałem oszukany...
Przepisuję to 26.01.2018, a w telewizji niepublicznej czyli okupacyjnej (TVN) pokazano spęd wyznawców PO, gdzie kazanie mówił Grzegorz Schetyna...dotychczasowy opozycjonista totalitarny. Jeszcze „wczoraj” był przykładem głupoty politycznej - w której dobro jego i PO - było dobrem naszej ojczyzny.
Dzisiaj nawołuje do Państwa Miłości, ale nic nie mówi o Bogu. Zważ na jego obiecanki-cacanki z ostatnich zdań tego kazania. Trzeba przyznać, że świeci przy tym oczkami podobnie do Donalda mniejszego. „Już dziś z mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć i zapowiedzieć, że":
-
Nasze listy wyborcze nie będą czysto partyjne, a rząd jeśli wygramy będzie tworzony wg kryterium fachowości i zdolności (burzliwe oklaski).
-
Spółki skarbu państwa, urzędy publiczne i instytucje centralne przestaną być miejscem upychania rodziny, znajomych i partyjnych kolegów (burzliwe oklaski)…
-
Wprowadzimy przejrzyste i proceduralne procedury naboru, drogą awansu będzie tylko praca i wykształcenie (burzliwe oklaski).
-
Staniemy się znowu krajem wielkich i równych sans, gdzie premier, kasjerka czy górnik są równi wobec prawa (burzliwe oklaski).
-
Staniemy się krajem w którym każdy sam czuje się szanowany i szanuje innych.
Wspomniał uśmiechniętego Pawła Adamowicza, bo "Polska ma być też uśmiechnięta. W ludziach, w nas jest więcej dobra niż zła. Wierzę, że Polacy mogą być jedną wspólnotą! Proszę was wszystkich przyjmijmy jego wiarę i wprowadźmy ją w życie."
Brakowało tam tylko wielkiego wizerunku tego świętego świeckiego (konciarza i kolekcjonera mieszkań). Nie poprawiać konciarza na kanciarza...
Tak zmieszał się ten i tamten czas…
APeeL