Do 4.00 pisałem intencję: za świadczących o Bogu (26.01.2019) i zejście się jej z obecną nie jest nieprzypadkowe. Podziękowałem za obudzenie, a po boju z ciałem zdążyłem na spotkanie z Panem Jezusem do Domu Boga na ziemi. 

    Ten Dom powinien być - w dzień i w nocy - zapełniony wyznawcami wiary objawionej, a nie wymyślonej. Wyobraź sobie pustą świątynię bożka Kim Jong Una...śmierdzącego śmiertelnika. Cóż on może dać swoim wyznawcom: radość z klaskania i widzenia go?

    Ja nie widzę Pana Jezusa, a nawet teraz, gdy to zapisuję mam łzy w oczach, bo Zbawiciel jest ze mną, a nawet we mnie (po Eucharystii).

   Nie znałem intencji, ale jej moc wyjaśnił atak Szatan, który podsuwał pisanie skarg. Długi czas nabierałem się na te "dobre rady od Boga” błędnie sądząc, że Antychryst nie ma wstępu do świątyni Pana.

   Piszę to, aby - każdy dążący do świętości - zaczął obserwować „co ma w głowie”, bo Szatan szczególnie atakuje na Mszy św. do czasu zjednania z Panem Jezusem (Eucharystii).

    Podczas Ewangelii (Mk3, 31-35) w serce wpadło Imię Jezusa (samo w sobie ma moc przeciw Szatanowi) i słowa, że „kto pełni Wolę Bożą, ten Mi jest bratem /../”. Serce chwycił skurcz, a łzy zalały oczy...u mnie jest to znak Prawdy. „Ja jestem bratem Pana Jezusa, bratem Pana Jezusa, bratem...”.

    Proboszcz dla garstki (rodziny zmarłego) czytał konsekrację po łacinie (głupota Lefebrystów... "tradycjonalistów"). Napłynęło poczucie, że Bogu Ojcu nie są potrzebne takie atrakcje, a nawet piękne celebracje podczas Mszy św. z tańcami radości (Neokatechumeni). 

   Ks. dyrektor z „Emaus” rozdaje zamawiającym dyplomy, a dusze zmarłych chwali jak Pawła Adamowicza...za uśmiech. Tak jest, gdy kapłan nie wie czym jest Msza Św. 

   Pan Bóg pragnienie tylko otwarcia naszego serca, bo cała reszta jest Jego dziełem i własnością….oprócz naszej wolnej woli zabieranej przez bolszewików, dyktatorów, szefów mafii i w Państwie Islamskim.

   Po Eucharystii zostałem całkowicie odmieniony...chwyciłem twarz w dłonie, zapadłem się w siebie (straciłem ciało), pokój zalał serce, a usta słodycz jakiej nie ma na ziemi (to będzie trwało wiele godzin). W takim stanie - jako brat Pana Jezusa - mógłbym ucałować swoich „wrogów”, bo  „nie wiedzą, co czynią”. Pozostałem i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego...

    Cały czas byłem pewny intencji tego dnia, którą wymyśliłem: za braci Pana Jezusa, ale właściwą odczytałem dopiero 01 lutego 2019 podczas spaceru modlitewnego. Tuż po wyjściu z domu napłynie bliskość Boga Ojca, a ja zacznę wołać: 

    <<Ojcze! Ja jestem bratem Pana Jezusa, Twoim synem...przyjmij proszę moje współcierpienie ze Zbawicielem, moje codzienne smutki oraz radość z poczucia Twojej Obecności. Miej miłosierdzie nad tymi, którzy są na mojej drodze, a nie wiedzą, że są nieprzyjaciółmi demonów...

   Daj im siłę Panie, wskaż, że są Twoimi dziećmi...dziećmi Bożymi, braćmi Pana Jezusa! Bądź z nami Ojcze w każdy czas. Pocieszaj i ratuj przed Szatanem, chroń przed upadkami w dążeniu do świętości. Uchroń nas od śmierci nagłej. Zmiłuj się nad Twoimi dziećmi>>.

    Popłynie cała moja modlitwa w intencji tego dnia, którą zakończę w pierwszy piątek m-ca (01.02.2019). Może dziwić tytuł intencji, ponieważ wszyscy jesteśmy stworzeni przez Boga Ojca i jesteśmy jego dziećmi, ale zważ, że Pan Jezus podkreślił dzisiaj (Mk 3, 31-35), że : „kto pełni wolę Bożą, ten mi jest bratem, siostrą i matką”... 

                                                                                                                               APeeL