Podczas dyżuru w pogotowiu przyśnił się basen z czystą wodą z którego wyjąłem dziecko, a właśnie zerwano do porodu. U nas ten stan fizjologiczny jest traktowany jako choroba. 

   Nasza ojczyzna jest bardzo bogata...często po zajechaniu do takiej „chorej” na podwórku widziało się dwa samochody i gości już opijających narodzenie potomka.

   Dobrze, że żona dała kawałek sernika, który - po wczorajszym poście - rozpływa się w ustach: „jakże Bóg obdarowuje mnie w każdej chwilce”. Racjonalista powie, że przecież został wykonany ręka ludzką... 

    Napłynęła refleksja: „co Pan Bóg pokazuje przez ciążę i poród”? Z pewną jasnością napływa, że jest to stan łagodnego przejścia - pod sercem matki - na ziemskie zesłanie! Napłynęły też obrazy z życia Pana Jezusa: ciąża Matki Bożej z zakłopotaniem św. Józefa, poród w Betlejem...”nie było miejsca dla Ciebie”.

    Przypomniał się mój schorowany pacjent, któremu urodziło się dzieciątko. Pocieszyłem go i powiedziałem, że powstanie człowieka jest świętością, ale to powołanie do życia powinno odbyć się w modlitewnym oczekiwaniu.

   Często demon kusi ludzi do współżycia „nie w czas”, abyśmy nie chcieli takiego poczęcia. To daje pewną skazę. Często jest to nieznajomość fizjologii człowieka, a nawet brak hamowania popędu. W nas jest brak „zamiłowania do dzieci”.

    Można zapytać o wielodzietne rodziny muzułmanów, którzy mają misję zaludnienia świata...poprzez "produkcję" dzieci (masz kilka żon)...jak u niektórych zwierząt. Odwrotnie jest w Chinach, gdzie dziewczynki zabija się tuż po urodzeniu i nie wolno mieć więcej niż jedno dziecko!

    Do męża zabieranej rodzącej zawołałem, aby pomodlił się w jej intencji, a ją poprosiłem o przekazanie całego cierpienia na ręce Matki Bożej z prośbą o ochronę i prowadzenie...

- Och, jak trzęsie ta karetka!...zauważyła „chora”.

- Powiedziałem, że trzeba za to „podziękować”: układającym drogi, wytwarzającym amortyzatory, inżynierom projektującym nosze oraz kierowcom utrzymującym prawidłowy poziom powietrza w kołach! Wspólnie śmiejemy się, a kierownicy szepnął do mojego ucha, że nie mają ciśnieniomierzy i pompują „na oko"...

   Karetka płynie, nad nami niebo pełne gwiazd z bliskością Raju. Zacząłem odmawiać cz. chwalebną różańca, a serce zalał pokój Boży: „Jezu mój! Dlaczego spływa na mnie tyle łask? Czym sobie zasłużyłem na takie wybranie, przecież żyłem jak nędznik!" 

   Po powrocie do bazy Szatan zalał mnie seksem, a w tym czasie pragnę czystości (grzech w myślach)...przeżegnałem się wodą św. od s. Faustynki, padłem na kolana i ze łzami w oczach kontynuowałem moją modlitwę. Ciężko jest iść za Jezusem, ale zarazem słodko...

    Dzisiaj obraduje Sejm RP. Dlaczego nie ma tam żadnego posła, który mówiłby w Imieniu Jezusa? Na pewno w Polsce jest wielu takich.

     Po południu wyszliśmy na działkę, a właśnie śpiewał Chris Rea. Przez moje serce przepłynęła strzała miłości i nagle znalazłem się z Panem Jezusem na drodze krzyżowej....”Jezu! Jezu mój!” Płynie modlitwa z poczuciem, że jest to miłe Bogu. Serce ściskał ból, który trudno wytrzymać. Dlaczego świat żyje bez Boga?

    W słońcu działki czytałem żonie akt „poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu" i tylko pragnąłem rozmawiać. Podczas powrotu w sercu odmawiałem modlitwę przebłagalną, a w domu - jakby w podziękowaniu - w telewizji pojawił się obraz kwiatów na tle muzyki gitarowej… 

                                                                                                                      APeeL