Tapetowałem pokój, zerwałem się ze snu, wszystko niezbyt wyschło, a w złości demon podsuwa, aby wszystko zerwać i zrobić lepiej. Tapeta musi wyschnąć, bo dopiero wówczas znikają „purchle” i nierówności.
Przed wyjściem do kościoła Pan Jezus powiedział do mnie z „Prawdziwego Życia w Bogu”; „Kocham cię, ponieważ chcesz iść za Mną...mały baranku, wezmę cię na Moje ramiona i pójdziesz ze Mną tam, dokąd Ja idę."
Łzy zalały oczy, a książka: „Maryjo, dlaczego płaczesz” otworzyła się na słowach: „oto Baranek, a z Nim mające imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach”...
Nagle przepłynęły obrazy idących za Panem Jezusem: mordowanych kapłanów, zwykłych ludzi, męczenników, cichych świętych. Łzy zalewały oczy, a serce i duszę ból, który zrozumie ten, co to przeżywa. Idę i naprawdę jestem malutki, cichutki jak baranek.
Nic nie obchodzi mnie świat dający udręki, a dzisiaj Sejm RP sprawia większą czujność władzy ludowej, której wciąż zagrażam. Podjechałem i zapaliłem lampki Panu Jezusowi, a w kościele mam być u spowiedzi. Powiedziałem o mojej udręce z ludzkimi darami, a kapłan rzucił tylko dwa słowa: wdzięczność i interesowność!
W Ewangelii (Mk 6.7-13) Pan Jezus „przywołał do Siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich”. Ja wiem, że jest to intencja modlitw i Eucharystii: „za dzieci Pana Jezusa, za Jego Baranki”. Moje serce ponownie zalała małość, uniżenie i cichość. Nawet nie drażniła mnie głośno śpiewająca „towarzyszka”, która spóźnia się i zawsze siada za mną. Serce zalał pokój z chęcią do pomagania chorym...
W pracy odwiedzili mnie św. Jehowy, ale trzymałem ich w drzwiach: „ja jestem zbyt mocny...mocny aż do śmierci za Pana Jezusa! Nie wolno wam gubić dusz, przecież nie uznajecie Matki Bożej, a ja wiem, że Ona Jest! Każdy może łatwo to sprawdzić...niech zawoła do Nieba i poprosi o znak.
Nie przyjmujecie też istnienia duszy i brak śmierci, to duży błąd, przecież jest tyle dowodów - także ateistycznych! Z trudem płynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia.
Nie wiedziałem, że teraz będzie czas na wołania. Popłakałem się po wyjściu do apteki, ponieważ ból rozrywał serce. „Patrzył” Pan Jezus w koronie...wprost prosił, abym szczególnie dzisiaj nie pił alkoholu. To wielka przykrość, gdy zawołany, a może i wybrany upada.
„Jezu mój! Jezu! Nie wolno pić Twoim sługom, Twoim barankom...Jezu! Ja wiem, że to złe, ale nikt i nic nie odłączy mnie od Ciebie...w poście za karę nie wypiję nawet piwa”. Twarz chwyciłem w dłonie, bo wiem, że patrzy na mnie Niebo. Wiem i jest mi wyjątkowo przykro!
Napłynął obraz figury Pana Jezusa Dobrego Pasterza z laską pasterską i barankiem w ręku, który jest w ołtarzu naszego kościola…
APeeL