Padłem na kolana, płynie „Anioł Pański”, a właśnie biją dzwony kościelne! Teraz z mokrą głową muszę jechać na niespodziewany wyjazd z wyjściem na mróz! Po powrocie skończyłem modlitwę. Próbuję rozmawiać o pułapkach Szatana, ale spotyka mnie riposta:

  • Och, wszędzie pan widzi tego szatana !

  • Pan nie widzi...a teraz wyjeżdża się na lewy wyjazd: czy nie jest to jego sprawka?

    Niepotrzebnie wdaję się w takie dyskusję...prosiłem Boga o pomoc w zachowaniu milczenia. Sam w tym czasie przerwałem modlitwy poranne i w pośpiechu pojechałem po gazety...o mały włos unikając poślizgu!

  • „Dziękuję Matko i przepraszam! Nie wolno przerywać modlitw i odkładać na później!" Nawet potwierdziła to pielęgniarka: rano trzeba zaczynać od modlitw, spokojnie!

    Teraz jest niespodziewany nawał pacjentów, złość w sercu, nawet nie mogę wypić kawy, a kofeina w mózgu zamienia ATP w AMP (ropę w benzynę). Sam widzisz, że taka „drobna” przeszkoda może sprawić pomyłkę diagnostyczną...nawet z pogrzebem leczonego. Nie chodź do zmęczonych doktorów, bo oni sami wymagają leczenia (choćby odpoczynkiem). Nagle ujrzałem pułapkę, bo:

  • cztery pacjentki były tylko „przestraszone”
  • nękanie - bez chwilki wytchnienia!
  • niepotrzebna - jak się okaże - wizyta domowa

    Podczas powrotu z tej wizyty łzy zalały oczy...przy figurze Matki Bożej Niepokalanej. „Matko moja przestrzegałem kierowcę, a sam poszedłem za pokusą...na chwilkę puścisz moja rękę i już upadam...jakże człowiek jest nędzny i słaby, tylko Twoja moc daje ochronę.”

    Ja wiem, że Matka Boża jest dzisiaj ze mną, a to oznacza kręcenie się Szatana (zdrowe i przestraszone, mój pomysł z gazetami i przeszkody w wypiciu kawy...to stały znak działania Bestii). Człowiek XX wieku nie powinien być zacofany, ale zważ, że ten, który nie uznaje istnienia Szatana neguje przez to Istnienie Boga Ojca i całego Królestwa Niebieskiego! 

Nie wiem dlaczego i co będzie dalej? To poczucie powtórzyło się podczas przekazywania pacjenta do oddziału wewnętrznego.

   Tam mój wzrok zatrzymał maleńki wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej...bardzo wysoko umieszczonej. Trochę wspierania ludzi, pocieszenie matki zbolałej śmiercią syna, wskazywałem też na potrzebę odczytywania Woli Ojca.

    Nawał, nawał, pośpiech, złość i pacjent proszący o wniosek do sanatorium. Wypisuję i wdaję się z nim w „nauki”, a to rozmowa ze ślepym o kolorach. To poszukujący, któremu zalecam zwrócenie się o prowadzenie przez Matkę Pana Jezusa.

    Wreszcie koniec, wychodzę, a sprzątaczka prosi o poprawienie recepty! W domu trafiłem na sprzeczkę polityczną, bo w kabarecie Olgi Lipińskiej ohydnie szydzono z „Matkiboskiej”...tak zmieniono pisownię!

   Córka „jaśnie oświecona” broniła kabaretu, a przez dwa dni siedziała obrażona! Natychmiast ubrałem się i ze łzami w oczach wyszedłem z domu. Nie moglem wyjść z klatki, chwyciłem twarz w dłonie, a serce przeniknął wielki ból! Wprost czułem jak cierpi Matka Pana Jezusa. „Matko! Dziękuję Ci za to, że przyszłaś dzisiaj do naszego domu, do nas i obejmujesz nas Swoją Opieką. Dziękuję Matko”.

    W wielkim bólu ofiarowałem Mszę św. wieczorną w intencji tego dnia...

                                                                                                                               APeeL