Minęła północ, a ja czekam na syna. Jaki to znak...przecież Bóg Ojciec tak właśnie czeka na nas. Pan Jezus wskazał: „zobacz, co oznacza ranienie rodziców przez dzieci...czekasz, radujesz się z powrotu, a zostajesz obrażony”.
Na ten czas Pan Jezus z Całunu mówi : „Nie wszystko, co mówicie, świadczy o tym, że jesteście dziećmi Bożymi /../ nawet w waszej słabości możecie osiągnąć doskonałość, jeśli pozwolicie Panu się prowadzić. Każdego dnia ofiarowujcie Mu siebie. Oddajcie Mu bez obawy swoją wolę”.*
Rano poprosiłem Pana Jezusa, aby był dzisiaj ze mną, bo czeka mnie malowanie i tapetowanie pokoju. W czytaniach na Mszy św. moją uwagę zwraca zdanie (2 Sm): „Mój własny syn, który wyszedł z wnętrzności moich, nastaje na moje życie /../".
Jasna stała się intencja modlitewna: za dzieci raniące rodziców. Napłynął obraz Nieba, gdzie wracamy...”patrzy” Matka z o. Kolbe. Przelatują obrazy z z egzorcyzmów i Pan Jezus usuwający legiony złych duchów!
W domu serce zalała radość Boża, a córka kłóci się podczas rozstania, a ja zrobiłem jej krzyżyk na czole, opowiedziałem o czytaniach, uzdrawiającym Panu Jezusie i nawiązałem do jej stanu.
Przed pracą w domu padłem na kolana, popłynie: „Pod Twoją Obronę”...ponownie poprosiłem Pana Jezusa, aby był ze mną, a moją pracę ofiarowałem w intencji zbrodniarzy w Jugosławii.
Ciężko, ciężko...człowiek niezwyczajny ("najlepszy malarz wśród lekarzy"). Podczas malowania sufitu żona czytała „Koronkę Pokoju”, odmawialiśmy, a ja miałem łzy w oczach. Z programu młodzieżowego „Luz” popłyną słowa potwierdzające intencję: „zrobił mnie ojciec, ale nie wiem gdzie jest...nie jestem taki zły, do zła zmusza mnie życie”.
Na ten czas - podczas odmawiania mojej modlitwy - syn krzyczał, że „mówię do siebie” i dla żartów wyganiał mnie z pokoju. Nie wiedział, że ten dzień mojego życia jest także w jego intencji...
APeeL
*"Prawdziwe Życie w Bogu” (T III str. 182)