Zerwał mnie budzik, a ja zacząłem śpiewać: „Pan jest Pasterzem moim”. Przypomniała się informacja, że w Polsce jest zbyt dużo wilków, które atakują stada owiec. Odpowiednikiem tej walki jest bój duchowy nad nami. W kościele popłynie właśnie ta pieśń...

    Teraz garstka kobiet śpiewa: „Ave, Ave”...a ja wołam:”Bądź pozdrowiona Matuchno Najświętsza”. Serce zalewała radość. Płyną słowa o otrzymaniu przez Salomona mądrości. Pan Jezus mówił o nas jako owcach bez pasterza. Popłakałem się podczas Eucharystii...”cały świat niech śpiewa tę pieśń, Panem naszym Bóg."

   Dzisiaj wcześniej jestem w pracy, ale cały czas biegam i proszę o pomoc (pogotowie, pielęgniarki, chirurg). Chirurg zadzwonił zdenerwowany i nie chce pomóc mojej chorej, a napisałem mu wszystko na maszynie. Koniec, a jeszcze jedna chora prosi o zbadanie i przybyło dwóch kandydatów na kierowców z rodzicami (nie mają dowodów tylko legitymacje szkolne).

   15.00 Zapaliłem lampkę pod moim krzyżem i posprzątałem. Odnowiłem też krzyżyk wyrzucony za płot cmentarza. Ciekawe czy jeszcze niedawno wyrzucono by podobnie wizerunek tow. Lenina lub Stalina?!

    Z telewizji płyną obrazy żebrzących, a w otwartej Biblii trafiam na zdanie: „Proś o to, co mam ci dać”. Ja pragnę czynić dobro, dawać i żyć dla Pana...

   Następnego dnia wyjaśni się dlaczego posprzątałem pod krzyżem i zapaliłem lampkę, ponieważ jutro zaczyna się nabożeństwo 40-godzinne! Sprawdziłem czy lampka płonie, a łzy zalały oczy. Z Nieba sprawiono, że trafiłem na spowiednika i post zacznę z Panem Jezusem, bo chcę żyć dla Jego chwały...

                                                                                                                              APeeL