Chwila spokoju, siedzę w gabinecie lekarskim, a w smutku i ciszy napływa bliskość Pana Jezusa z poczuciem rozłąki, którą potęguje śpiew Marii Laforet (wejdź: YouTube: „Viens, Viens”). Wstrząs zalał serce, bo jest to pieśń-modlitwa z wołaniem do zmarłego ojca, aby wrócił do mamy, która odmalowała właśnie pokój.

    „Życie bez ciebie jest tylko długą ciszą, która nie ma końca”. Moje serce, w takich momentach zalewa tęskna miłość za Panem Jezusem, której nie wyrazisz żadnym słowem. Przepisuje to 21 lutego 2019 r. i w nawrocie tamtej tęsknoty podjechałem pod mój krzyż z ponownym uczestnictwem w Mszę Św. wieczornej. Tak zmieszał się tamten i ten czas. Przeżycia nadprzyrodzonej łączności z Bogiem (mistyka) są niezmienne mimo upływu 30 lat łaski.

     Wróćmy do tamtego czasu. Właśnie zmarł mój pacjent. Przed dwoma dniami trafiłem do niego karetką pogotowia. Córka chciała, go „ratować”, ale gasł w oczach. Zaleciłem Wiatyk, którego rodzina i chorzy boją się. Nawet dodałem, że będzie przykro, gdy umrze za dwa dni bez Ostatniego Namaszczenia.

    Tak się stało w oddziale wewnętrznym, który jest w budynku przychodni, bo dzisiaj minął drugi dzień od mojej wizyty..był też kapłan. Zobacz bój w ostatnich chwilach o duszę dziecka Bożego. Kobiety myły rozebrane ciało, a ja pisałem kartę zgonu...

      Z mojego serca wyrwało się wołanie:

„Twój smutek, Jezu…trwa do dzisiaj, potop zła zalewa ziemię. Moim słowem nic nie zrobię, Twojej łaski trzeba...

Nie chcą Ciebie, Jezu

Nie chcą szczęścia

Nie chcą Twojego zwycięstwa...

     Wielu mówi: nie ma Nieba! Wróci ktoś z zaświatów - zjawa była, a zwidem zwą znak niebywały! 

Czas wesela już się zbliża, ale gości nie widać!"...

     Na Mszy Św. wieczornej były dwie osoby, a dzisiaj jest święto Katedry św. Piotra Apostoła…

                                                                                                                     APeeL