Na dyżurze w pogotowiu...tuż po północy odmawiałem „św. Osamotnienie” Pana Jezusa w Getsemani. Czy to była ta pora? Wówczas Zbawiciel - po trwaniu na modlitwie - wiedział, że nie może się cofnąć! 

    Zbudzono mnie z nieba o 3.00, a serce zalało dalsze pragnienie modlitwy. Czy w tym czasie było pojmanie Pana? Czy dlatego w śnie miałem łaskę doznania Jego cierpienia? To była radość męczenników z pojawieniem się mocy Bożej.

    Moje zdziwienie jest tym większe, bo przepisuję to 23 lutego 2019 r. a dzisiaj jest wspomnienie św. Polikarpa. To biskup męczennik, uczeń św. Jana Ewangelisty, którego skazano na spalenie żywcem...musiano przebić go sztyletem, bo ogień nie czynił mu szkody.

   W tamtym czasie - podczas modlitwy - Szatan atakował mnie z furią...przeszkadzał, podsuwał „dobre” pomysły i nakazywał. Nie miał zezwolenia na uderzanie z całą mocą, bo byłem na początku drogi. Nie mógł też ujawnić się sugerując, że są to moje myśli: "mam nauczać i wszystko przekazywać”, bo to robiło ze mnie głupiego!

   Wówczas nie wiedziałem, że to stanie się, ale w przyszłości poprzez Internet. Kategorycznie krzyczałem, że „nie! nie! będę cichy i ucieknę do Pana Jezusa...On jest dla mnie wzorem!”

    Zważ, że ten bój toczył się w czasie pojmania Pana Jezusa, zdradzieckiego pocałunku przez Judasza, przy krzykach, prowadzeniu do arcykapłana, który uderzył Syna Bożego z wrzuceniem do ciemnicy.

   Wszystkie te cierpienia przekazywałem Bogu Ojcu za dusze pobożne i wierne. Ponownie jestem zadziwiony, bo obecnie wypada intencja modlitewna: za tych, którzy nie zawodzą (23 luty 2019).

    Szatan nie ustawał w przeszkadzaniu, podsuwał wstrętną pielęgniarkę, która trwa we wrogości do naszej wiary, a "ja mam ją nawrócić”, nie pozwalał ponownie zasnąć, a podczas snu straszył...właśnie spotkałem młodego "towarzysza", który nie może odczepić się ode mnie. Tłumaczyłem mu, że gubi swoją duszę...nie wystarczyło nawet moje specjalne wejście w kałużę z ochlapaniem go!

    Zerwano na wyjazd: „chyba nie żyje”...w takich wypadkach już z daleka widzisz, że masz do czynienia z wezwaniem do zgonu. Wówczas kobiety stoją w małych grupkach  z założonymi rękami.

   W nędznej chatce z glinianą podłogą, na słomianym sienniku leżała "zimna babcia" z podwiązaną szczęką, a nad nią wisiał piękny obraz Pana Jezusa z Gorejącym Sercem. Wypisałem kartę zgonu, ale nie mieli forsy...wyszedłem i popłakałem się z prośbą do Pana Jezusa o przebaczenie. Nie mogłem się uspokoić jeszcze na początku pracy w przychodni.

    Nagle przypomniano o bolesnej męce Pana Jezusa...napłynął „Herod” i „Piłat” (ok. 8.00)...czy to było o tej porze? Ojcze Przedwieczny - przyjmij przez Niepokalane Serce Najśw. Maryi Panny - wszystkie cierpienia jakich doznał Pan Jezus u Piłata, w drodze do Heroda i u Heroda...

9.15...znowu „Piłat” i płynie „Biczowanie”, a o 10.00 „cierniem koronowanie” (u mnie „św. Poniżenie”).

10.30 Czy to była pora wydania Jezusa na śmierć na żądanie ludu...zamiast Barabasza?

13.30 Przybijanie do Krzyża

     Pod koniec przyjęć pojawił się syn zmarłej, ponieważ pomyliłem się w wypisywaniu karty zgonu. Podziękowałem Matce Bożej za ten dar (za pomyłkę), bo dzięki temu wspomniałem o pięknym obrazie Pana Jezusa. Nasze spotkanie zostało wymodlone przez jego świętą matkę, bo zauważyłem, że jest zaćmiony przez Szatana...odrzuca wiarę i Kościół Święty.

   Zarazem przyznał, że jedynym jej pragnieniem było przystąpienie przez niego do Sakramentu Pojednania. Wyjaśniłem mu błąd: jeżeli odrzuca kapłana to odrzuca także Eucharystię. Wyczułem, że trafiłem w jego serce.

       W ciszy gabinetu lekarskiego skończyłem „św. Agonię”, a po zapaleniu lampki pod krzyżem poszedłem na spotkanie na wykład naukowy o Biblii. W tym czasie modliłem się, a po prośbie o temat do dyskusji rzuciłem: „dusza, a Biblia”, ale zgłoszono sprzeciw, ponieważ mają spotkanie „nauczycielskie”, a goście przyszli chyba niepotrzebnie! Wiedz, że św. Jehowy negują istnienie duszy...stąd ten sprzeciw!

    W smutku serca wołałem do Boga w moich modlitwach wieczornych. Szatan wykorzystuje każdy moment do niszczenia pokoju w sercu...nawet poprzez Biblię.

                                                                                                                                        APeeL