motto; niemowlę

    Zaczynam ten zapis, a z telewizji płynie reportaż o budynku do rozbiórki, gdzie nie ma żadnych warunków do życia, a tam córka opiekowała się matką...teraz po jej śmierci kobieta może stracić dach nad głową. Rozpacz i słabość ludzka...

    Teraz na dyżurze (świąteczna pomoc lekarska) jest u mnie pochylona babuńka, która cierpliwie czekała, bo nikt nie chciał jej przepuścić. Teraz trzęsie się i przeprasza za to, że jest spocona. Po przyjęciu poprosiłem pielęgniarkę, aby zwiozła ją windą, bo sam byłem na granicy omdlenia.

    Każdy ma takie dni: sytuacja zawodowa (robią ze mnie głupiego w Izbie Lekarskiej), reakcja sytuacyjna w domu, zaginiecie syna oraz infekcja...dodatkowo nie zabrałem odpowiedniej ilości kawy. Wszystko boli i nie chce się żyć...

    Wraca poczucie na porannej Mszy Św. gdzie miałem niejasny ból w klatce piersiowej, a nie było miejsca w ławce...nawet wyrwało się zawołanie: „Jezu mdlejący prawieś konający”. Przypominałem mojego „Fiacika”, który słabnie z powodu braku dopływu paliwa (w korku nie było dopływu powietrza)...zwalniał, ale nie gasł!  Krzyczy chrzczony niemowlak, a kapłan staruszek z trudem podaje Ciało Zbawiciela (parkinsoidalne drżenie ręki).

   W mojej słabości po Komunii Św. nie mogłem wyjść z kościoła, pragnąłem zasnąć, odpłynąć do Domu Prawdziwego. To nieprzekazywalne. Podobnie było wczoraj, gdy wołałem: „Tato…Tato …Tato!”.  W tym czasie wzrok zatrzymały słowa na tablicy; nie samym chlebem żyje człowiek.

    Izraelczycy ustali z powodu pragnienia, a właśnie młody i silny pacjent został powalony przez zawał. Natomiast dziadek, który nawet nie widzi tablicy do badania wzroku…wymienia u mnie prawo jazdy! 

    Wizyta, babcia (80 lat) dyszy uszkodzona przez męża (nikotynizm) ze skróconą od dziecka nogą i wtórnym zwyrodnieniem stawu biodrowego oraz wykrzywionymi kolanami, która z trudem może usiąść i wstać. Zobacz co robi czas...

    Ja padam (8 godzin pracy bez wytchnienia), a płacze u mnie młoda niewiasta, bo jej mąż połamał nogi (następstwo białaczki)...gaśnie w oczach niszczony przez chorobę. Szczyt słabości napłynie jeszcze we wtorek, bo ponownie napłynie wielka ilość chorych (kolega lekarz stał się działaczem samorządowym).

   Wprost chce się krzyczeć z płaczem, bo mam niecały rok do emerytury i mogę nie doczekać (wada serca). Tak było z lekarką anestezjolog, która padła z przepracowania...po kilku dyżurach pod rząd!

                                                                                                                               APeeL